Prawdziwa historia porwania trzech kobiet przetrzymywanych w piwnicy domu w Cleveland, które zostały uratowane o wiele za późno.
"Zaginione dziewczyny" to przejmująca opowieść o Amandzie Berry, Ginie DeJesus i Michelle Knight, które zostały porwane i uwięzione. Były przetrzymywane przez ponad 10 lat. W piwnicy domu kierowcy autobusu szkolnego Ariela Castro, potwora w ludzkiej skórze, przeżyły prawdziwy koszmar. Gdy związane i skute łańcuchami cierpiały, narzeczona Castro odwiedzała go w tym samym domu i wspólnie przygotowywali romantyczne kolacje. Z niczego nie zdawała sobie sprawy.
W maju 2013 r. dziewczynom udało się uciec. Historia porwania i dramatycznego ratunku trafiła na pierwsze strony gazet na całym świecie.
Jak to możliwe, że nikt nie zauważył niczego dziwnego w zachowaniu mężczyzny, który trzem kobietom zgotował prawdziwe piekło?
Tworzymy więź z osobą, która jest wobec nas agresywna.
To Syndrom Sztokholmski.
W maju 2013 roku Amanda Berry i jej córka Jocelyn uciekły z domu Ariela Castro. Kobieta powiedziała, że przez lata była więziona. Jak się okazało, w domu były przetrzymywane również Michelle Knight i Gina DeJesus. Przez kilka lat kobiety były gwałcone, głodzone, poniżane i bite. Przeżyły piekło, na szczęście zostały uwolnione. Co nie zmienia faktu, że ich życie na zawsze się zmieniło. Nikt nie odda im straconych lat i nie naprawi krzywd, jakie zostały im wyrządzone.
To moje drugie spotkanie z autorem. Również tym razem mnie nie zawiódł, choć lektura nie należała do najważniejszych ze względu na kaliber zbrodni dokonanych na kobietach, o jakich mówi. John Glatt odwalił kawał dobrej reporterskiej roboty, przedstawiając zarówno historie ofiar, jak i ich oprawcy. Podszedł do sprawy spokojnie, nie próbując szukać taniej sensacji. Chciał pokazać, co doprowadziło do tej tragedii.
Zanim przechodzimy do porwania pierwszej z kobiet, poznajemy historię Ariela Castro. Daleko mu było do dobrego partnera, choć później chciał na takiego wyjść. Pierwsza partnerka uciekła od niego po latach przemocy domowej. Drugą z kobiet w swoim życiu traktował inaczej, choć jego sadystyczna natura zaczynała dawać o sobie znać. W jego głowie zrodził się chory plan, który doprowadził do porwania pierwszej z trzech kobiet.
Gotowała się we mnie krew, gdy czytałam o tym, co Ariel robił swoim zakładniczkom. Nie rozumiem, jak ogromne problemy trzeba mieć ze sobą i jak bardzo można nienawidzić drugiego człowieka, żeby zrobić mu taką krzywdę. Jak można kopniakami doprowadzić kobietę do poronienia, a potem położyć jej na ręce martwy płód? Mało tego, Ariel zmusił potem tę kobietę do tego, by asystowała przy porodzie innej. Ona miała świadomość tego, że jeśli coś pójdzie nie tak, złość mężczyzny skieruje się na nią. Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, co wtedy czuła. Takich mocnych scen jest tutaj więcej, więc jeśli jesteście wrażliwi na tego typu opisy, to nie jest książka dla Was.
To była jedna z tych publikacji, która z jednej strony mnie przerażała, ale z drugiej strony chciałam ją czytać, by dowiedzieć się, jaka kara spotkała Ariela i jakie były dalsze losy uwięzionych kobiet. Chciałam, żeby ich oprawca zapłacił najwyższą cenę za to, co zrobił. Nic go nie tłumaczyło. Jednak w trakcie lektury musiałam robić sobie przerwy. Nie byłam w stanie udźwignąć ogromu cierpienia Michelle, Amandy i Giny na raz.
Autor opisuje również proces Ariela. I wiecie co, czułam satysfakcję, kiedy czytałam o nim, choć były też momenty, gdy czułam, jak gotuje mi się krew w żyłach. Zbierało mi się na mdłości, kiedy Ariel próbował zgrywać ofiarę.
To była dobra, choć bardzo trudna książka. Opisana w niej historia nigdy nie powinna się wydarzyć. Zastanawiało mnie, dlaczego policja ignorowała pewne sygnały od sąsiadów, którzy czuli, że coś jest nie tak. W trakcie lektury łapałam się kilka razy na tym, że zamiast Castra widzę Fritzla. Jego zachowania były czasem niemal identyczne. To straszne, że takie historie się powtarzają.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, żeby przeczytać tę książkę, a lubicie reportaże, to gorąco polecam. Mocna, dobra rzecz.
Przerażająca historia już w samym skrócie. Koniecznie muszę przeczytać ten reportaż.
OdpowiedzUsuń