Strony

środa, 30 marca 2022

Tobly McSmith "Act cool"

 

August Greene przeszedł pomyślnie przesłuchanie kwalifikacyjne i został przyjęty do upragnionej renomowanej nowojorskiej Szkoły Sztuk Performatywnych, kształcącej wybitnych aktorów. Jest tylko jeden problem – musiał uciec ze swojego małego miasteczka, od konserwatywnych rodziców, którzy nie akceptują tego, że jest osobą transpłciową.

Aby móc pozostać u ciotki w Nowym Jorku, August musiał przyrzec rodzicom, że nie dokona przejścia i nadal będzie udawał ich córkę. Ponieważ jest urodzonym aktorem, wierzy, że potrafi grać rolę, jakiej rodzice od niego oczekują, a jednocześnie odgrywać wyluzowanego i pewnego siebie w towarzystwie swoich utalentowanych nowych przyjaciół.

Ale kim naprawdę pragnie być August, kiedy gasną światła rampy i kończy się gra? I co zrobi, gdy odgrywane przez niego role zaczną kłopotliwie splatać się z rzeczywistością?

Bardzo czekałam na tę książkę. Byłam ciekawa, w jaki sposób Tobly McSmith przedstawi w swojej powieści transpłciowego chłopaka, który nie jest akceptowany przez swoich rodziców. Który dostał od losu ogromną szansę i musi teraz odnaleźć się w innym świecie. 

Wielu młodych ludzi jest w podobnej sytuacji jak August. Urodzili się w niewłaściwym ciele, ale ich rodzice tego nie akceptują. Często dotyczy to mocno religijnych osób, dla których tego typu sytuacja jest niezgodna z naukami Kościoła i nie do zaakceptowania. Są w stanie wyrzec się własnego dziecka, zamiast mu pomóc. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Zrobiłabym wszystko, żeby pomóc swojemu dziecku, przeszłabym razem z nim przez jego przemianę i broniłabym je do ostatniej kropli krwi, ucząc je tego samego. Do głowy by mi nie przyszło, żeby odesłać dziecko do księdza, który z bożą pomocą nawróciłby je na właściwą drogę i "uleczył z choroby". August dlatego uciekł z domu. Miał to szczęście, że jego ciotka kochała go i nie miała problemu z tym, kim jest jej siostrzeniec. Za to jego rodziców utopiłabym w łyżce wody. Kiedy Randy tłumaczył Augustowi, dlaczego jest kobietą, a nie mężczyzną, za którego się uważa, miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno.

Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o samego Augusta. Chodzi mi o jego odgrywanie roli, którym zajmuje się na co dzień. Rozumiem, że to młody człowiek, który znalazł się w piekielnie trudnej sytuacji, potrzebuje akceptacji, ale czy budowanie przyjaźni na takich podwalinach, na jakich zrobił to on, jest ok? Trudno byłoby mi odnaleźć się w relacji z osobą, która ciągle gra i nie chce mi pokazać swojej prawdziwej twarzy. 

Skoro już o relacjach mowa. Niektóre z nich były przedstawione w taki sposób, że w nie wierzyłam, na przykład relacja Augusta i jego ciotki, ale jeśli chodzi o resztę, to powoli zaczynają mi się zacierać w pamięci, choć jestem świeżo po lekturze.

Plus należy się za to, że na końcu książki znajduje się słowniczek z pojęciami dotyczącymi szeroko pojętej orientacji seksualnej. Kilka razy mi się przydał, gubiłam się w gąszczu tych wszystkich pojęć. O niektórych z nich słyszałam po raz pierwszy. Jestem też jak najbardziej na tak, jeśli chodzi o umieszczenie na końcu informacji o tym, gdzie osoby LGBT+ mogą szukać pomocy. Dobrze o takich rzeczach mówić głośno.

Książka porusza ważne kwestie i myślę, że może pomóc młodym osobom, które są w podobnej sytuacji jak August. Nie da im gotowych rozwiązań, nie pokaże, jak porozmawiać z rodzicami, żeby pewne rzeczy, bo to nie poradnik, ale da nieco nadziei na to, że nie ma sytuacji bez wyjścia.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)