Strony

poniedziałek, 3 stycznia 2022

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #397 Piotr Borlik "Czterdzieści dusz"

 

W klasztorze na odludziu, będącym schronieniem dla czterdziestu duchownych o nadwerężonej reputacji, dochodzi do makabrycznej zbrodni. Zamordowano opiekuna placówki, a jego ciało powieszono na krzyżu w ogrodzie. W obawie, że wybuchnie skandal, władze kościelne próbują zachować incydent w tajemnicy. Do sprawy zostaje wyznaczona młoda i niedoświadczona policjantka Sara Bednarek. Wyznaczona i… pozostawiona bez wsparcia. Sara szybko zdaje sobie sprawę, że jej przełożonym bardziej niż na odkryciu prawdy zależy na jak najszybszym wskazaniu kozła ofiarnego. Z uwagi na życiorysy duchownych, każdy z nich mógłby być mordercą. Sprawa się komplikuje, gdy dochodzi do kolejnej zbrodni.

Ostatnio miałam ogromny zastój czytelniczy. Ta książka go przełamała. W sumie mogłabym powiedzieć "bierzcie i czytajcie" i na tym zakończyć swój wpis, ale dawno się nie odzywałam, więc trochę pogadam. Bo jest o czym. To jedna z lepszych książek, jakie czytałam.

Klasztor, który opisał autor, przerażał mnie od samego początku. Za nic w świecie nie chciałabym się tam znaleźć. Duchowni z szemraną przeszłością. Bardzo szemraną. Kiedy czytałam o ich wyczynach, łapałam się za głowę i czułam, jak serce zaczyna mi walić jak szalone. Nie wiem, jakie pieniądze by mnie mogły skusić, żebym zabrała się za tę sprawę. Współczułam Sarze, że musi brać udział w całej tej farsie. Początkowo niespecjalnie ją polubiłam, ale szybko nawiązałam z nią nić porozumienia i nie chciałam, żeby coś jej się stało. Zależało mi na niej. Razem z nią zaangażowałam się w sprawę i próbowałam rozwiązać zagadkę.

Zdecydowanie odradzam jedzenie w trakcie czytania. Kilka razy czułam, jak podjeżdża mi do gardła żołądek. Lubię krwawe opowieści, ale Was wolę ostrzec, że bywa soczyście, żeby nie było, że nie ostrzegałam.

Nie byłam w stanie czytać spokojnie o tuszowaniu spraw, gdy dotyczą one osób duchownych. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Ci ludzie teoretycznie powinni nieść pocieszenie, być pomostem między Bogiem i człowiekiem, dawać dobry przykład i pomagać innym, a nie krzywdzić ludzi i cieszyć się z tego, że udało im się uniknąć kary. Ta hipokryzja mnie przeraża. Mimo wszystko autor podszedł do tej kwestii z szacunkiem, za co należy mu się ogromny plus. Także jeśli obawialiście się kontrowersji związanych z szeroko pojętym Kościołem, to mogę Was uspokoić, tu ich nie znajdziecie.

Jeśli szukacie mrocznej, krwawej historii, to dobrze trafiliście. Nie dość, że intryga jest dopięta na ostatni guzik, to bohaterów kupuje się z całym dobrem inwentarza. Jedni przerażają, drudzy budzą żal, jeszcze innym się kibicuje. Uwielbiam takie mieszanki wybuchowe. Nie byłam w stanie sama rozwikłać zagadki dotyczącej zarówno księdza Krzysztofa, jak i tego, co działo się potem. Nie chcę zdradzać szczegółów. Powiem tylko, że sporo się dzieje, na nudę nie będziecie raczej narzekać. 

2 komentarze:

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)