Podczas pogoni za dwoma młodymi mężczyznami oskarżonymi o straszliwe przestępstwa, Colter Shaw natrafia na wskazówkę dotyczącą kolejnej tajemnicy. Aby ocalić życie młodej kobiety - a być może także innych osób - wyrusza na bezdroża stanu Waszyngton, by zbadać pewną sekretną organizację. Społeczność postawiła sobie za cel pocieszać pogrążonych w żałobie zmarłych. Jednak czy za fasadą nie kryje się niebezpieczny kult kierowany przez urzekającego, a zarazem bezwzględnego przywódcę?
Próbując poradzić sobie z ludźmi, którzy nie cofną się przed niczym, by ukryć swoje sekrety, Colter Shaw trafia na jeszcze jedną zagadkę - musi zlokalizować i odszyfrować wiadomość zostawioną mu przed laty przez ojca. Jej konsekwencje okażą się jeszcze straszniejsze, niż przewidywał.
Colter Shaw to moja nowa miłość. Znaczy się, już po pierwszej części poczułam do niego miętę, ale teraz kocham go jeszcze bardziej. Jeśli są tu jacyś fani Jacka Reachera, to myślę, że i Coltera pokochają, są do siebie podobni.
Podejrzewam, że wielu z Was domyśla się, czym jest sekretna organizacja, o której mowa w opisie. Nie będę jednak wdawać się w szczegóły, żeby nie zdradzić zbyt dużo. W każdym razie czułam, jak mrozi mi się krew w żyłach, kiedy Colter do niej trafił. Jakie to było realne... Najgorsze jest to, że takie rzeczy mają miejsce w rzeczywistości.
Nie ma tu źle wykreowanego bohatera. Bardzo zaintrygowała mnie Victoria. Frederick, Eli i Samuel jej nie ustępują. Każdy ma w sobie coś, co sprawia, że zostają w pamięci. W ten lub inny sposób. Nie będę jednak mówić, co kto zrobił, bo zepsuję Wam niespodziankę.
Pochłonęłam tę książkę jednym tchem. Trudno było mi odłożyć ją na półkę, musiałam wiedzieć, co będzie działo się dalej. Z jednej strony trochę się tego obawiałam, ale z drugiej strony bardzo mnie to intrygowało. Co prawda na początku było dość spokojnie, ale potem akcja przyspieszyła i była to czysta jazda bez trzymanki.
Nie brakuje tutaj zwrotów akcji. Kilka razy niemal poczułam, jak staje mi serce. Uwielbiam, kiedy autorzy serwują mi taki thriller, który jest przepełniony akcją i napięciem. Siedzę napięta jak struna, chłonę każde słowo, zapominając o otaczającym mnie świecie.
Co ja tu będę dużo mówić - bierzcie i czytajcie. Dobra, mocna rzecz. Jeśli zastanawiacie się, czy możecie przeczytać tę książkę bez znajomości części pierwszej, czyli "Gry w nigdy", to raczej tak. Nie są bardzo ze sobą powiązane, choć wątek ojca Coltera może się Wam nieco rozmywać, jeśli nie będziecie znać poprzedniej części, ale nie powiem, że jest to wielki problem.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)