Hannah nie chce brać udziału w rodzinnej kolacji z okazji Paschy. Ma dość wysłuchiwania opowieści krewnych na temat Holokaustu. Jechać jednak musi.
W wieczór sederowy, gdy zgodnie z tradycją otwiera drzwi, zostaje przeniesiona w czasie do 1942 roku, na polską wieś, gdzie wszyscy nazywają ją Chają. Niedługo potem dzieje się rzecz potworna. Zjawiają się Niemcy i wywożą mieszkańców wioski do obozu koncentracyjnego…
Hannah wie, co ich czeka.
Arytmetyka diabła to powieść o Holokauście – prawdzie, którą trudno zrozumieć, a jeszcze trudniej się z nią zmierzyć.
Wiecie, jakie książki do mnie trafiają najbardziej? Te napisane prostym językiem, które w nieskomplikowany sposób opowiadają o trudnych wydarzeniach. Ta właśnie taka była.
Przyznam szczerze, że kiedy pojawił się wątek podróży w czasie, nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Nie byłam pewna, co autorka będzie miała mi do przekazania i muszę powiedzieć, że początkowo byłam zagubiona. Potrzebowałam chwili, by odnaleźć się w tym, co się dzieje.
Hannah nie lubi, gdy jej bliscy rozmawiają o Holokauście. Słyszała o tym wiele razy i nie rozumie, po co do tego wracać. Los chciał, że na własnej skórze mogła przekonać się o tym, co czuli Żydzi za czasów niemieckiej okupacji.
Jak wspomniałam wcześniej, ta historia jest prosta, ale łamie serce. Autorka dołożyła wszelkich starań, by pokazać, jak wyglądało życie w obozie, jakimi prawami się rządziło. Każda taka opowieść to dla mnie bolesna lekcja historii. Nigdy nie zrozumiem tego, jak człowiek może zrobić drugiemu człowiekowi tak dużą krzywdę.
Ta powieść mnie poruszyła, dotarła do najgłębszych zakamarków mojej duszy. Jej siła tkwi w prostocie. Polecam, jeśli szukacie dobrej powieści obozowej.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Replika.
Przeczytałam do połowy. Musze wrócić do tej książki
OdpowiedzUsuńUwielbiam sięgać po ksiązki z tematyką obozową, choć nie są zawsze łatwe.
OdpowiedzUsuń