Strony

piątek, 13 sierpnia 2021

Królewskie Piątki: #28 Stephen King "Lśnienie"

 

Pięcioletni chłopiec Danny znalazł się z rodzicami w opustoszałym na zimie hotelu. Wrażliwe, obdarzone zdolnościami wizjonerskimi dziecko odbiera fluidy czające się w jego murach były one świadkami krwawych porachunków świata przestępczego i milionerów. Straszliwe zdarzenia, które kończą fabułę, są jednak niczym w porównaniu z przejściami psychicznymi bohaterów.


Podejrzewam, że tytuł tej książki jest Wam dobrze znany. Kojarzycie Jacka Torrance'a, który wraz z rodziną wyjechał na zimę do hotelu, żeby go pilnować i tam, delikatnie mówiąc, troszkę mu odkorbiło, przez co zmienił życie swojej rodziny w piekło.

Nie pytajcie, które to było moje podejście do "Lśnienia". Odbijałam się od tej książki z hukiem. W końcu ją dokończyłam dzięki audiobookowi. Serio, jeśli macie Legimi i lubicie słuchowiska, to polecam. Mnie ta książka wchodziła najlepiej wieczorami. To słuchowisko jest po prostu genialne.

Co do samej książki, to raczej nie będę pałać miłością do "Lśnienia". Mam takie wrażenie, że sporo momentów było po prostu przegadanych. Najbardziej podeszły mi ostatnie rozdziały, działo się w nich dla mnie najwięcej i mnie po prostu interesowały. Wcześniej po prostu musiałam przeboleć przydługawe fragmenty, z których w sumie niewiele dla fabuły wynikało. 

Pomimo mojej miłości do audiobooka, to była dla mnie jedna z cięższych powieści Kinga. Bohaterowie co prawda byli całkiem nieźle wykreowani, uwielbiam Danny'ego, a i w Jacku było coś, co mnie do niego przyciągało, ale raczej nie sięgnę drugi raz po tę książkę. Za dużo tu, moim zdaniem, zapychaczy. Niestety. Czy książka działa jako horror? W formie książki nie, ale jako słuchowisko - jak najbardziej. Od otoczki można dostać gęsiej skórki. I te przejścia między rozdziałami, aż czuję ciary, gdy sobie o nich przypominam.

1 komentarz:

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)