Magdalena Krauze "Porzucona narzeczona"

 

„Zuzanna w śnieżnobiałej sukni, z oczyma lśniącymi szczęściem, gotowa jest powiedzieć: tak i rozpocząć nowe życie u boku swego wybranka. Okazuje się jednak, że on ma nieco inne plany, z gatunku tych raczej niespodziewanych.

Zamiast przysięgi na dobre i na złe, Zuza dostaje SMS-owy komunikat: ślubu nie będzie. Jak za sprawą złej czarownicy radość dziewczyny zamienia się w upokorzenie, gorycz i smutek.

Na szczęście porzucona narzeczona ma u swego boku kochającą mamę i troje niezawodnych przyjaciół. Pocieszają, pokrzepiają, przypominają o powodach do zadowolenia”. 

Niezbyt często sięgam po romanse czy powieści obyczajowe. Należę raczej do żądnych krwi czytelniczek. W przypadku takich historii bardzo często mam wrażenie, że są pisane na jedno kopyto i już po przeczytaniu parunastu stron jestem niemal pewna tego, jaki będzie finał tej powieści. I przeważnie się nie mylę. W tym przypadku wiele moich przypuszczeń się sprawdziło, jeden wątek przewidziałam od początku do końca, ale nie powiem, żeby mnie to jakoś rozczarowało.

Zuzanna, główna bohaterka, to kobieta, którą można polubić. Czasem chciałoby się nią nieco potrząsnąć, żeby się ogarnęła, ale hej, właśnie wystawił ją narzeczony, z którym miała wziąć ślub, założyć rodzinę, żyć długo i szczęśliwie. Sytuacja nie do pozazdroszczenia, to trzeba przyznać. Jednak nie jest sama, ma przy sobie osoby, które będą stać przy jej boku bez względu na to, co się stanie. Jej przyjaciółki czasem mnie irytowały, ale bez nich w sumie za daleko by nie zajechała. Filip na plus, choć wydawało mi się momentami, że był zbyt idealny. Za to Kamil – tu może spuszczę zasłonę milczenia, bo musiałabym wykropkować wszystko, co mam na jego temat do powiedzenia.

Wiecie co, sięgając po tę książkę, myślałam, że to będzie takie lekkie czytadło, o którym szybko zapomnę. Dobrze (albo niekoniecznie dobrze) pobawię się w trakcie czytania i wrócę do moich kryminałów oraz thrillerów. Nawet nie spodziewałam się tego, ile ta książka wywoła we mnie emocji. Nie, nie sprawiła, że pokochałam nagle romanse i powieści obyczajowe, ale jeden z wątków poruszył najczulsze struny w moim sercu. Nie spodziewałam się, że coś takiego pojawi się w tej książce. Nie chcę tutaj spoilerować, o co mi dokładnie chodzi, ale powiem, że to temat dla wielu kobiet ważny i bolesny. Tu możecie nieco się domyślić, co mam na myśli, ale nie chcę wdawać się w szczegóły, chciałabym, żebyście sami się o tym przekonali. W każdym razie dla mnie to była najmocniejsza część tej książki, dzięki niej będę o niej na długo pamiętać. Gdyby autorka nie umieściła w tej historii tego wątku, dużo by straciła.

Jestem pod naprawdę dużym wrażeniem, jeśli chodzi o tę opowieść i przepraszam autorkę, że z góry założyłam, że to będzie proste czytadło na odmóżdżenie, o którym szybko zapomnę. Zuzanna pozostanie na długo w moim sercu. Magdalenie Krauze udało się mnie wzruszyć, a nie jest to wcale takie łatwe zadanie.

Ta na pozór błaha opowieść to prawdziwy rollercoaster emocji. To chyba najlepsza rekomendacja, jaką mogę dla tej książki napisać. Naprawdę mnie zaskoczyła i sprawiła, że chętnie zapoznam się z innymi powieściami tej autorki. Moim zdaniem ma ogromny potencjał i chcę przekonać się, co jeszcze ma mi do zaoferowania.

Za egzemplarz dziękuję
Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Jaguar.

Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Książka zapowiada się ciekawie, na pewno postaram się po nią sięgnąć. A sama polecam "Pokrzywdzoną" autorstwa Oli April, niedawno skończyłam pierwszą część i już zamówiłam kolejną.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka