Co Polacy robią w czterech ścianach swoich sypialń? Zaprosili do nich Magdę i Piotra Mieśników. Światło nie było zgaszone. Zresztą sypialnie to za mało. Kluby dla swingersów, studia BDSM, seksturystyka, szał na internetowe kamerki czy miłość uprawiana w miejscach publicznych. Polacy w krótkim czasie, głównie dzięki internetowi, przeprowadzili prawdziwą rewolucję seksualną.
Ta książka łamie tabu. Opowiada o tym jak wygląda drugie, skrywane życie, życie erotyczne naszych sąsiadów, babć czy znajomych z pracy. Zrywa z Polaków ciepłą kołderkę konserwatyzmu, wstydu i niewinności. I bez zahamowań pokazuje, co skrywa się pod nią naprawdę.
Przyznam szczerze, że czekałam na tę książkę. Lubię publikacje, które przełamują tabu, mówią o czymś, o czym nie wypada mówić z wielu względów. Wielu Polaków ma problem ze swoją seksualnością, którą kościół traktuje jako grzech. Bo przecież nie wolno uprawiać seksu w celu innym niż prokreacja. Chyba że chce się od księdza potem w konfesjonale nasłuchać.
Muszę jednak powiedzieć, że ta publikacja mnie rozczarowała. Postawię sprawę jasno – to nie jest zła książka, podejrzewam, że znajdzie spore grono odbiorców, trafiając w ich gust czytelniczy. W mój nie trafiła. Autorzy mają lekkie pióro, potrafią zainteresować swoją historią, ale mnie czegoś tutaj zabrakło.
Jakiś czas temu czytałam książkę „Porno”. Tematyka tych dwóch publikacji się ze sobą w wielu kwestiach pokrywa, więc zasadniczo w tej książce nie dostałam niczego nowego. Miało być intrygująco, w moim przypadku tak nie było. Miałam wrażenie, że po raz kolejny czytam to samo, nie wyniosłam z lektury totalnie nic nowego. Podejrzewam, że w moim przypadku to była kwestia przesytu tym tematem. Gdybym nie czytała wcześniej „Porno”, zupełnie inaczej spojrzałabym na „Seksualne życie Polaków”. Niestety, nie mogę tego zrobić. Próbowałam, ale cały czas z tyłu głowy siedziała mi myśl, że o tym już czytałam. Prosty przykład. Wywiad z Toxic Fuckerem, który już niestety nie żyje. Nie dowiedziałam się z niego niczego nowego o pracy przy kręceniu filmów porno czy o kwestii podejścia do wierności, bo o tym już po prostu wcześniej czytałam. Dobrze też wiedziałam, skąd wzięła się jego ksywka.
Zabrakło mi tutaj emocji. Miałam wrażenie, że pojawia się tu zbyt wielu bohaterów opowieści i nic z tego nie wynika. Nie miałam czasu, by ich poznać, bo za moment akcja przenosiła się do innego domu. Za jakiś czas po prostu nie będę pamiętać o tej książce. A szkoda, bo naprawdę na nią liczyłam i jest mi przykro, że piszę te słowa, przepraszam autorów – tym razem nie było nam po drodze, może następnym.
Jeśli czytaliście „Porno”, nie ma zasadniczo sensu, żebyście sięgali po tę publikację – dostaniecie do czytania to samo i tylko stracicie czas. Chyba że chcecie porównać obie książki. Moim zdaniem „Porno” zdecydowanie przebija tę publikację.
Tak jak pisałam na swoim Instagramie – to, że mnie ta książka nie podeszła, nie znaczy, że i z Wami tak będzie. Zwłaszcza jeśli nie czytaliście publikacji o podobnej tematyce. To nie jest zła książka, po prostu nie miała mi nic nowego do zaoferowania. Wiedziałam o wszystkim, o czym pisali autorzy, więc mam z tego powodu poczucie zmarnowanego czasu, ale to tylko moja opinia, z Wami może być zupełnie inaczej.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu W.A.B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)