Szaleństwo, przemoc, rozpacz, wszystko ma swój koniec.
W trakcie poszukiwań zaginionej policjantki komisarz Bruno Wilczyński daje się wciągnąć w grę, w której nawet najmniejszy błąd może okazać się fatalny w skutkach. Nieuchwytny morderca umiejętnie manipuluje Wilczyńskim, sprawiając, że z wolna przestaje nad sobą panować.
Tymczasem reporterka Larysa Luboń usiłuje rozwikłać zagadkową śmierć Lady Di, bezdomnej z Dworca Centralnego. Wszystkie tropy prowadzą ją do rodziny Hallerów i aby dotrzeć do prawdy, dziennikarka będzie musiała wejść w kłębowisko żmij.
Larysa i Bruno zostaną postawieni przed wyborami, które obnażą prawdę o nich samych i na zawsze przypieczętują ich los.
„Amok” to opowieść o tym, że przeszłość nigdy nie umiera, a najbardziej ściga nas to, przed czym chcemy uciec. To historia, która pokazuje, że ciemność drzemie w każdym człowieku, gotowa się przebudzić, oraz że każda z naszych decyzji ma swoje nieubłagane konsekwencje.
Skończyłam czytać "Amok" i ta książka zrobiła mi kisiel z mózgu. Jakie to było dobre. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak wielkie postępy zrobiła autorka na przestrzeni tej trylogii. Po przeczytaniu pierwszej części kręciłam trochę nosem. Zakończenie trylogii po prostu miażdży system.
Byłam na tyle zżyta z bohaterami, że nie było mi wszystko jedno, co się z nimi stanie. W trakcie lektury towarzyszyła mi cała gama uczuć. Nie zabrakło momentów śmiechu i wzruszeń. Było też nerwowe zagryzanie policzka, gdy nie wiedziałam, co się wydarzy. Nie byłam w stanie przewidzieć zakończenia. Parę razy w trakcie czytania nawet wyrwało mi się przekleństwo.
Jeden z bohaterów tak działał mi na nerwy, że kiedy tylko się pojawiał, czułam, jak skacze mi ciśnienie. Troszkę przypominał mi Moriaty'ego z serialu o Sherlocku Holmesie. Specjalnie nie powiem, o kogo mi chodzi, ale jeśli czytaliście książkę, będziecie wiedzieli, kogo mam na myśli.
Z jednej strony bardzo chciałam poznać zakończenie tej trylogii. Z drugiej strony nie chciałam żegnać się z bohaterami. Wiem, że nie od początku nawiązałam z nimi nić porozumienia, jednak teraz byli dla mnie niemal jak członkowie rodziny.
Izabela Janiszewska pokazała pazura i chylę przed nią czoła. Czekam z niecierpliwością na kolejne powieści. Powiem krótko - bierzcie i czytajcie, tylko nie zapomnijcie przeczytać wcześniej "Wrzasku" i "Histerii". Premiera książki już 14 kwietnia!
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)