Strony

poniedziałek, 2 listopada 2020

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #342 Ewa Przydryga "Miała umrzeć"


Spragniona mocnych wrażeń grupa znajomych tworzy nietypowy pakt. Regularnie testują granicę psychicznych i fizycznych możliwości, biorąc udział w ekstremalnej grze w wyzwania. Pieczę nad wypełnianiem zadań pełni liderka grupy – Ada. Jedno z wymyślonych przez nią zadań kończy się tragicznym wypadkiem. Ginie przypadkowy człowiek, a grupa przyjaciół ucieka z miejsca zdarzenia. A to tylko początek serii tragicznych zdarzeń…

Mija dwadzieścia lat. Osierocona jako kilkumiesięczne niemowlę, wychowywana przez zimną i oschłą ciotkę, nękana nawracającymi stanami lękowymi Lena wciąż poszukuje swojej tożsamości. Gdy podczas wernisażu zupełnie obcy mężczyzna dotyka jej policzka i w sposób sugestywny twierdzi, że ją zna, a właściwie znał w dzieciństwie, dziewczyna angażuje się w poszukiwanie prawdy o sobie na własną rękę.

Gdy Lena odkrywa kolejne elementy układanki, krok po kroku demaskuje opartą na misternie utkanym kłamstwie przeszłość. Kłamstwie, na którym swoje życie oparło troje nastolatków, by uniknąć poważnych konsekwencji. Kto tak naprawdę pociąga za sznurki, skrywając się za kulisami? Ile osób straci życie z powodu rozpoczętej przed laty i pozornie niegroźnej gry? I dlaczego wszystko jest okryte zmową milczenia?

To moje kolejne spotkanie z autorką. Nie ukrywam, że niecierpliwie na nie czekałam. Byłam ciekawa tego, co zaserwuje mi tym razem autorka. I muszę powiedzieć, że choć bardzo szybko rozgryzłam tajemnice tej historii, nie jestem rozczarowana tym, co przeczytałam. Ewa Przydryga jest dla mnie jedną z tych autorek, które potrafią mnie zaczarować. Podoba mi się lekkie pióro autorki. Dzięki niej po raz kolejny oderwałam się od rzeczywistości.

Ta książka pokazała mi dobitnie jedną rzecz: to, w jaki sposób jesteśmy wychowani, to, jakich ludzi spotykamy na swojej drodze, ma ogromny wpływ na to, kim się stajemy w dorosłym życiu. Jeśli zawodzą nasi rodzice, trudno nam wyjść na prostą. Jeśli mamy nieodpowiednie towarzystwo, łatwo jest popełnić błąd, który może nas sporo kosztować.

Mocnym punktem tej powieści są postacie. Z krwi i kości, a nie papierowe wydmuszki, o których zapomina się zaraz po odłożeniu książki na półkę. Wzbudzają skrajne czasem emocje. Jednych wręcz się nienawidzi. I nie do końca wiadomo, komu można zaufać. Wczułam się w tę historię i odczuwałam to samo co bohaterowie. Autorka nie grała na moich emocjach, ale sprawnie nimi operowała.

Jak już powiedziałam, nie było dla mnie tutaj żadnej niespodzianki, ale ja jestem weteranem, jeśli chodzi o ten gatunek i strasznie trudno mnie czymś zaskoczyć. Myślę jednak, że jeśli nie macie na koncie zbyt wielu thrillerów, to książka może przypaść Wam do gustu.

Książka porusza trudne tematy, łapie czasem dość mocno za serce, ale nie brakuje w niej mimo wszystko nadziei. Kolejna dobra pozycja w autorskim portfolio Ewy Przydrygi.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu MUZA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)