Strony

czwartek, 19 listopada 2020

Joanna Opiat-Bojarska "Chodź za mną"

 

Pozory potrafią zastąpić prawdę. Zwłaszcza, gdy tak mocno starasz się, by twoje życie było idealne. Rzeczywistość zawsze upomni się o swoje, nieproszona. I wybierze najokrutniejszy sposób...

To Ewa. Jej idealny profil na insta. Idealny facet. Idealny weekend.

Żadna idylla nie trwa jednak wiecznie. Jedna sekunda burzy cały jej świat.

Sekunda to dla niego wieczność. Zwłaszcza gdy stoi przy ruchliwym skrzyżowaniu.

Artur nie cierpi białej laski i cudzej litości. Wzrok zastępują mu dotyk, słuch i węch.

Ale widzi więcej niż inni.

Czy znasz to uczucie, gdy w jednej chwili zmienia się całe życie? Ewa jest śmiertelnie przerażona. Artur chciałby jej pomóc, tak przynajmniej twierdzi. Ale zaufanie to luksus, na który nie zawsze można sobie pozwolić. Zwłaszcza gdy nie wiadomo, kto jest ofiarą…

Idealne życie jest jak sen. Z czasem potrafi zamienić się w koszmar.

Pomysł na książkę nie był zły. Może mało oryginalny w wielu aspektach, ale historia mnie zainteresowała. Tyle że dla mnie była strasznie nierówna. Nie był to dla mnie thriller, a bardziej powieść obyczajowa, psychologiczna nawet, z elementami kryminalnymi.

Z napięciem bywało różnie. W paru miejscach faktycznie je czułam, ale te sytuacje mogę policzyć na palcach jednej ręki. To dla mnie za mało, żeby nazwać książkę thrillerem. Mocnym punktem powieści był wątek związany z Instagramem. Plus dla autorki za to, w jaki sposób podeszła do tematu. Myślę, że wielu osobom może to dać do myślenia. 

Nie do końca zagrała dla mnie narracja. Zwłaszcza gdy opowieść przenosiła się do szpitala. To niepotrzebnie zaspojlerowało mi pewne rzeczy i nie miałam już frajdy z czytania. Wiedziałam, jakie będzie zakończenie. Moim zdaniem to było niepotrzebne.

Jeśli chodzi o bohaterów, to mam w stosunku do nich mieszane uczucia. Nie byli jednoznaczni. Raz mnie denerwowali, bym za moment im współczuła. Najlepiej wypada Artur. Ujęło mnie jego podejście do jego ograniczeń. On widział więcej niż wszyscy inni. Jego słowa do mnie trafiały. Ewa - no cóż, nie miała łatwego życia. Trochę na swoje życzenie. Nie chcę jej źle oceniać, ale nie wiem, czy chciałabym mieć taką przyjaciółkę. Jasnym punktem była Majka, współlokatorka Artura. Polubiłam ją.

Cenię sobie pióro tej autorki, ale ta lektura pozostawiła po sobie bardzo mieszane uczucia. To nie była zła książka, miała naprawdę dobre momenty (i Artura), ale czegoś mi zabrakło. Początek był dobry. Przewidywalny może, ale nie mam większych zastrzeżeń. Potem nieco się nudziłam, ale pod koniec akcja znów nabrała rumieńców.

Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Burda Książki.

1 komentarz:

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)