Rytualne morderstwo, nawiedzone przez złe moce miasteczko, budząca paniczny strach postać Czerwonorękiego oraz przytłaczająca atmosfera nadciągającej katastrofy. Ta historia wciąga, trzyma w napięciu, hipnotyzuje złowieszczą scenerią i przyprawia o gęsią skórkę.
Niepozorne miasteczko Gritten Wood ma mroczną przeszłość. Dwadzieścia pięć lat temu doszło tu do bestialskiego morderstwa o podłożu rytualnym, w którym uczestniczyło kilku nastolatków. Policji udało się zatrzymać jednego ze sprawców, drugi, Charlie, zniknął w tajemniczych okolicznościach.
Paul Adams doskonale pamięta, co się wtedy stało. Dobrze znał Charliego i jego ofiarę, a tamte wydarzenia położyły się cieniem na jego dorosłym życiu. Ćwierć wieku później pełen obaw wraca do rodzinnej miejscowości.
Ku swojemu przerażeniu odkrywa, że historia się powtarza. W okolicy dochodzi do serii morderstw zainspirowanych zbrodnią sprzed ćwierć wieku. Duchy przeszłości, te prawdziwe i te tylko wymyślone, wciąż go prześladują.
Sięgając po tę książkę, kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. "Szeptacz" mnie aż tak bardzo nie zachwycił. Owszem, miał dobre momenty, ale liczyłam na coś więcej. Ta książka wciągnęła mnie od samego początku. To była jedna z tych książek, które zrobiły mi wodę z mózgu.
Główny bohater mnie intrygował. Było mi go żal, gdy widziałam, co stało się z jego mamą. Byłam ciekawa, co stało się, gdy był nastolatkiem. Pozostali bohaterowie również nie byli mi obojętni i choć odegrali mniejszą niż Paul rolę, nie stanowili tylko tła do historii. Przerażała mnie mama Paula. Wiedziałam, że jest chora, ale wzbudzała we mnie niepokój. Sceny z nią powodowały, że miałam ciarki na całym ciele.
Klimat zrobił tu dobrą robotę. Nie do końca wiedziałam, co wydarzyło się naprawdę. W trakcie lektury musiałam na chwilę odkładać książkę, żeby przemyśleć to, co właśnie przeczytałam, lubię, gdy powieści dają mi do myślenia. Ta taka właśnie była.
Były momenty, kiedy niemal obgryzałam paznokcie w trakcie lektury. Prawie zeszłam na zawał, gdy dotarłam do sceny na strychu, kto czytał, będzie wiedział, o co mi chodzi. Autorowi udało się utrzymać mnie w napięciu. Swoje zrobiło też przeskakiwanie z teraźniejszości do przeszłości. A i opisy zbrodni były krwawe.
To była dobra książka, moim zdaniem lepsza od "Szeptacza", choć daleka jestem od stawiania tych książek obok siebie. Jeśli szukacie historii, która zrobi Wam z mózgu kisiel, to myślę, że "W cieniu zła" może być właśnie taką propozycją.
Premiera książki odbędzie się już jutro!
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję Wydawnictwu Muza.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)