Brandon Sanderson "Droga Królów"

 

Tęsknię za dniami przed Ostatnim Spustoszeniem. Epoką, zanim Heroldowie nas porzucili, a Świetliści Rycerze zwrócili się przeciwko nam. Czasem, gdy na świecie wciąż była magia, a w sercach ludzi był honor.

Obserwujemy cztery postaci. Pierwszą jest chirurg, zmuszony do porzucenia swej sztuki i zostania żołnierzem w najbardziej brutalnej wojnie naszych czasów. Drugą – skrytobójca, morderca, który płacze, kiedy zabija. Trzecia osoba to oszust, młoda kobieta skrywająca za płaszczem kłamstw swoją prawdziwą naturę. Ostatnią jest arcyksiążę, wojownik, owładnięty żądzą krwi.

Świat może się zmienić. Wiązanie Mocy i Odpryski mogą powrócić, magia starożytnych dni może należeć do nas. Ta czwórka jest kluczem. Jedno z nich może nas zbawić. A jedno nas zniszczy.

Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą doskonale, że fantastyką to mnie raczej straszyć można. Mąż się nią zaczytuje. Ja podchodzę do niej jak pies do jeża. Mam za to kilku sprawdzonych autorów. Wśród nich jest Brandon Sanderson. Nie wiem, ile już jego książek przeczytałam, sporo w każdym razie, i na żadnej się nie zawiodłam.

Tak też było z "Drogą Królów". Co prawda dość długo nosiłam się z zamiarem jej przeczytania, ale kiedy już po nią sięgnęłam, przepadłam na wiele godzin.

Jestem totalnie oczarowana tym światem. Od samego początku po prostu przepadłam. To nic, że ta książka to cegła, którą spokojnie można sobie guza nabić, jeśli czyta się ją w łóżku i przyśnie, ale ją pochłonęłam niemal jednym tchem.

Jestem oczarowana opisem walk, niemal widziałam je przed oczami, gdy o nich czytałam. Nikt wcześniej nie pokazał mi ich w taki sposób. Mam tu na myśli choćby drużynę mostową. Zafascynował mnie świat, jaki przedstawił autor. Niebezpieczny, to prawda, ale odnalazłam się w nim. Nie zawiedli również bohaterowie. Kocham Kaladina, Szeth też ma sporo miejsca w moim sercu. Za to w łyżce wody utopiłabym Taravangiana.

Na dodatek ta książka jest przepięknie wydana. Pomijam twardą oprawę, grafiki robią wrażenie. Jeśli lubicie mapki w książkach, to na pewno znajdziecie tu coś dla siebie. Mała perełka.

Brandon Sanderson jest dla mnie mistrzem. Tworzy świat, który mnie zachwyca, powołuje do życia bohaterów, którzy nie są mi obojętni. Powiem więcej, zapamiętałam ich imiona, a przeważnie mam z tym nie lada problem. Na dodatek przez fabułę po prostu się płynie. Coś cudownego.

Podpisuję się pod pozytywnymi recenzjami tej książki. To jest dla mnie majstersztyk. Jeśli szukacie dobrej powieści fantasy, polecam "Drogę Królów".

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Ja też nie lubuję się w fantastyce ale Sandersona kocham od kiedy wpadłam na " Z mgły zrodzony". Facet ma dar, nie ma to tamto. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka