Strony

wtorek, 8 września 2020

Joanna Podgórska, Małgorzata Ronc "Prokurator. Kobieta, która nie bała się morderców"

 

Już jako dwudziestoośmiolatka prowadziła najbardziej skomplikowane dochodzenia. Powierzono jej śledztwo w sprawie Mariusza Trynkiewicza i seryjnego mordercy Henryka Morusia.

Badała sprawy łapówek branych przez lekarzy i tajemniczej śmierci prezesa NIK-u.

W środku nocy jeździła na miejsca zbrodni, przesłuchiwała morderców, oglądała ciała ofiar.

Wielokrotnie jej grożono, zastraszano.

Niemal wszystkie sprawy, w których oskarżała, zakończyły się wyrokiem skazującym.

Prokurator Małgorzata Ronc w rozmowie z dziennikarką Polityki, Joanną Podgórską, opowiada o kulisach słynnych śledztw i o tym, co musiała poświęcić, by odnieść sukces odnaleźć się w męskim świecie przestępców, milicjantów i donosicieli.

Lubię sięgać po literaturę faktu, która pozwala mi poznać sylwetki osób walczących o sprawiedliwość, ukaranie zbrodniarzy. To bardzo często cisi bohaterowie, nie zawsze obecni w mediach. Akurat Małgorzata Ronc należy do grona rozpoznawalnych prokuratorów. W końcu zajmowała się sprawą Mariusza Trynkiewicza.

Pomimo trudnej tematyki, książkę czytało się szybko. Jest napisana w przystępny sposób, nie musicie obawiać się prawniczego slangu czy niezrozumiałych stwierdzeń. Nawet jeśli nie interesujecie się prawem, zrozumiecie wszystko bez problemu.

Plus za to, że publikacja pokazuje, jak kiedyś wyglądało awansowanie w pracy prokuratora, jak ludzie postrzegali kogoś takiego. Czy prokurator był szanowany, jak inni odnosili się w stosunku do niego. Pokazuje także, jak wyglądało wymierzenie sprawiedliwości po zniesieniu w Polsce kary śmierci. Możemy dzięki temu przekonać się, jak niesprawiedliwie potraktowano w niektórych wypadkach wyroki śmierci. Rodziny ofiar musiały wziąć na klatę to, że morderca ich bliskich będzie mógł wyjść z więzienia i znów kogoś zabić. Czy coś w tej kwestii się zmieniło? Przekonajcie się sami.

Szkoda, że trzy razy podkreślono to, w jaki sposób Trynkiewicz odpowiadał w trakcie przesłuchania. Zapamiętałam to za pierwszym razem. Rozumiem, że to mogło grać na emocjach czytelnika, bo to mimo wszystko mocna scena, ale dla mnie tego było trochę za dużo. Nie wszystkie opisywane sprawy mnie zainteresowały, ale w ogólnym rozrachunku to była ciekawa książka. Nie znam Małgorzaty Ronc, ale czułam szacunek do niej, czytając jej wypowiedzi. Miała babka jaja. Niewiele kobiet odnajduje się w takiej pracy.

Jeśli lubicie literaturę faktu, to polecam tę książkę. To dobra lekcja historii prawa, a właściwie bardziej historia prokuratorstwa. 


Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Znak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)