Morderczynie, zwłaszcza seryjne, są znacznie rzadszym zjawiskiem niż ich męskie odpowiedniki.
Niektóre zbrodniarki zabijały pod wpływem mężczyzn, a następnie okazywały mrożący krew w żyłach brak poczucia winy. Jednak autor, doświadczony kryminolog, analizuje również psychikę kobiet, które same były ofiarami.
Tym razem Christopher Berry-Dee pochylił się nad morderstwami popełnionymi przez kobiety. Wyjaśnia, co popchnęło je do mordowania innych ludzi, mówi, w jaki sposób popełniają zbrodnie.
Od razu Wam powiem, że nie liczcie na to, że dowiecie się z książki czegoś więcej o Myrze Hindley, która widnieje na okładce, to muszę Was rozczarować. Owszem, autor się na nią powołuje, ale na tym koniec. Tytuł publikacji też jest nieco mylący, bo mowa tu nie tylko o seryjnych morderczyniach.
Nie była to zła książka, choć miała lepsze i gorsze momenty. Początek zapowiadał się bardzo dobrze i 100 stron czytało się świetnie. Kiedy autor zaczął opisywać kobiety, które miały na koncie jedno albo dwa zabójstwa, nieco straciłam zainteresowanie publikacją, na szczęście książka w końcu wskoczyła na właściwe tory. Część historii znałam, o niektórych przeczytałam po raz pierwszy.
Tak jak w przypadku poprzednich publikacji, tak i tutaj nie znajdziecie samych rozmów z morderczyniami. Jedne sprawy były opisane bardziej dokładnie, inne mniej. Jeśli chodzi o te drugie, to czuję niedosyt.
Myślę, że to książka przede wszystkim dla tych czytelników, którzy nie czytali zbyt wiele podobnych publikacji. Niektóre fragmenty są bardzo mocne, ale można się też zaśmiać z komentarzy autora. Nie wszystkie do mnie przemówiły, ale nie mam zamiaru się o to bardzo czepiać.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)