Sprawdź, co kryje się za kolejnymi drzwiami luksusowego domu!
Osiedle Pogodne – poznaj jego tajemnice.
Dla Judyty utrzymanie pozorów jest ważniejsze od szczęścia. Udaje więc, że jej rodzina jest idealna, a swoje smutki topi w coraz głębszym kieliszku. Ale nie jest jedyną osobą w tej rodzinie, która kłamie. Dominik od lat ukrywa, że jest gejem. Ich córka udaje, że nic nie wie o rodzinnych problemach.
Czy ta rodzina już zawsze będzie żyć w kłamstwie
Co musi się wydarzyć, żeby zaczęli mówić prawdę?
"Życie oparte na kłamstwach" to druga część cyklu "Osiedle pogodne" autorstwa Magdaleny Majcher. Autorka po raz kolejny podejmuje trudny temat. Tm razem dotyczy on ukrywania swojej orientacji seksualnej.
Nie oszukujmy się, żyjemy w nietolerancyjnym społeczeństwie. Geje i lesbijki są często szykanowani. Nie każdy jest w stanie zrozumieć, że to nie jest ich wymysł, że nie można tego wyleczyć. To coś normalnego. Po prostu układają relacje z przedstawicielami tej samej płci. Nie są od nas gorsi, nie są inni. Niestety, często są wyrzucani z domu, gdy ich rodzice się o tym dowiadują. Stawia się im warunki, że albo "będą normalni", albo mają się wynieść. W takiej sytuacji znalazł się Dominik, mąż Judyty. Postanowił założyć rodzinę, bo tego wymagał od niego ojciec. Zrobił to, co od niego wymagano, ale unieszczęśliwił siebie oraz swoją żonę.
Judyta od lat żyje obok męża, a nie z nim. Ich małżeństwo ogranicza się do rodzinnych spotkań i wymieniania informacji o tym, co dzieje się z dziećmi. Nawet ze sobą nie rozmawiają, po prostu stawiają drugą stronę przed faktem dokonanym.
Nie polubiłam ani Judyty, ani Dominika. Rozumiałam, dlaczego Dominik się tak zachowywał, ale nie powiem, żeby było mi go jakoś bardzo żal. Jakby nie było - oszukiwał wszystkich. Tak, był nieszczęśliwy, niezrozumiany przez rodziców, ale czy to dało mu prawo do zrobienia takich rzeczy? To już musicie osądzić sami. Mnie łatwo się mówi, bo nie byłam w takiej sytuacji, zdaję sobie z tego sprawę.
Podejrzewam, ze wiele osób nie zgodzi się ze słowami autorki odnośnie tego, jak postrzegamy osoby homoseksualne czy jak wygląda sytuacja w Kościele, ale ja się z nią zgadzam. I chciałabym, żeby coś się w tej kwestii zmieniło. Bo nie liczy się orientacja seksualna, wyznanie czy poglądy polityczne, ale to, jakim ktoś jest człowiekiem - dobrym czy złym/ Reszta jest nieistotna.
Nieco zabrakło mi emocji po powrocie Judyty z wyjazdu na Mazury. Do tego momentu wszystko grało, nie mam się do czego doczepić. Potem wszystko działo się dla mnie za szybko i mam pod tym względem niedosyt. Przemówiło do mnie to, jak zachowywała się Julka, myślę, że dziewczynka na jej miejscu faktycznie może się tak zachować. Mam nieco mieszane uczucia, jeśli chodzi o zachowanie Antka. Był dla mnie trochę za dorosły jak na czterolatka, ale po prostu mogłam nie mieć do czynienia z takim dzieckiem jak on, więc nie będę się o to specjalnie czepiać.
Dla mnie ta książka była przewidywalna. Doskonale wiedziałam, jak się skończy. Czy jestem z tego powodu rozczarowana? Nie powiedziałabym, byłam świadoma tego, czego mogę się spodziewać. I w sumie nie wyobrażam sobie innego zakończenia.
Jak już wspomniałam, ja po lekturze mam pewien niedosyt, ale mimo wszystko uważam, że to była dobra książka. Daje do myślenia. Może i nie zmieni czyjegoś światopoglądu, ale plus dla autorki za to, że zwróciła uwagę na jedną rzecz - na to, jak duży wpływ na nasze dorosłe życie ma to, jak traktowano nas w dzieciństwie.
"Życie oparte na kłamstwach" to druga część cyklu "Osiedle pogodne" autorstwa Magdaleny Majcher. Autorka po raz kolejny podejmuje trudny temat. Tm razem dotyczy on ukrywania swojej orientacji seksualnej.
Nie oszukujmy się, żyjemy w nietolerancyjnym społeczeństwie. Geje i lesbijki są często szykanowani. Nie każdy jest w stanie zrozumieć, że to nie jest ich wymysł, że nie można tego wyleczyć. To coś normalnego. Po prostu układają relacje z przedstawicielami tej samej płci. Nie są od nas gorsi, nie są inni. Niestety, często są wyrzucani z domu, gdy ich rodzice się o tym dowiadują. Stawia się im warunki, że albo "będą normalni", albo mają się wynieść. W takiej sytuacji znalazł się Dominik, mąż Judyty. Postanowił założyć rodzinę, bo tego wymagał od niego ojciec. Zrobił to, co od niego wymagano, ale unieszczęśliwił siebie oraz swoją żonę.
Judyta od lat żyje obok męża, a nie z nim. Ich małżeństwo ogranicza się do rodzinnych spotkań i wymieniania informacji o tym, co dzieje się z dziećmi. Nawet ze sobą nie rozmawiają, po prostu stawiają drugą stronę przed faktem dokonanym.
Nie polubiłam ani Judyty, ani Dominika. Rozumiałam, dlaczego Dominik się tak zachowywał, ale nie powiem, żeby było mi go jakoś bardzo żal. Jakby nie było - oszukiwał wszystkich. Tak, był nieszczęśliwy, niezrozumiany przez rodziców, ale czy to dało mu prawo do zrobienia takich rzeczy? To już musicie osądzić sami. Mnie łatwo się mówi, bo nie byłam w takiej sytuacji, zdaję sobie z tego sprawę.
Podejrzewam, ze wiele osób nie zgodzi się ze słowami autorki odnośnie tego, jak postrzegamy osoby homoseksualne czy jak wygląda sytuacja w Kościele, ale ja się z nią zgadzam. I chciałabym, żeby coś się w tej kwestii zmieniło. Bo nie liczy się orientacja seksualna, wyznanie czy poglądy polityczne, ale to, jakim ktoś jest człowiekiem - dobrym czy złym/ Reszta jest nieistotna.
Nieco zabrakło mi emocji po powrocie Judyty z wyjazdu na Mazury. Do tego momentu wszystko grało, nie mam się do czego doczepić. Potem wszystko działo się dla mnie za szybko i mam pod tym względem niedosyt. Przemówiło do mnie to, jak zachowywała się Julka, myślę, że dziewczynka na jej miejscu faktycznie może się tak zachować. Mam nieco mieszane uczucia, jeśli chodzi o zachowanie Antka. Był dla mnie trochę za dorosły jak na czterolatka, ale po prostu mogłam nie mieć do czynienia z takim dzieckiem jak on, więc nie będę się o to specjalnie czepiać.
Dla mnie ta książka była przewidywalna. Doskonale wiedziałam, jak się skończy. Czy jestem z tego powodu rozczarowana? Nie powiedziałabym, byłam świadoma tego, czego mogę się spodziewać. I w sumie nie wyobrażam sobie innego zakończenia.
Jak już wspomniałam, ja po lekturze mam pewien niedosyt, ale mimo wszystko uważam, że to była dobra książka. Daje do myślenia. Może i nie zmieni czyjegoś światopoglądu, ale plus dla autorki za to, że zwróciła uwagę na jedną rzecz - na to, jak duży wpływ na nasze dorosłe życie ma to, jak traktowano nas w dzieciństwie.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Pascal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)