Granaty, karabiny, broń krótka, desanty ze śmigłowca, szturmowanie budynków. Policyjnym antyterrorystom zlecane jest zatrzymywanie najgroźniejszych i najbardziej okrutnych przestępców. Strzelaniny, wojny gangów, zamachy, odbijanie zakładników to ich żywioł. Codzienne mordercze treningi przygotowują ich do tego, żeby stawić czoło najgorszemu. Tymczasem w domu czeka żona. Pełna niepokoju, bo przecież mąż może nie wrócić z akcji. Jak swoją służbę widzą policjanci? Jak postrzegają ją ich partnerki? Odważysz się wejść w świat policyjnych komandosów?
To trzecia już część cyklu o policjantach, w której Katarzyna Puzyńska rozmawia z nimi o ich pracy. O emocjach, jakie im towarzyszą. Tym razem wypowiadają się także żony policjantów i wdowy po nich. Każda z części jest utrzymana na wysokim poziomie, ale muszę przyznać, że ta najbardziej mnie poruszyła.
Katarzyna Puzyńska pokazuje w tej książce, że bycie żoną policjanta, to służba. Kiedy mąż wstaje w nocy do akcji, żona wstaje razem z nim, żeby choć naszykować mu coś do jedzenia. Wielokrotnie rozmawiają o tym, co się stanie, jeśli on nie wróci z akcji. Niestety, ryzyko jest wpisane w ten zawód i niektórzy policjanci nigdy nie wracają do domu.
Bolało mnie to, co bohaterowie mówili o pracy w policji. Ci ludzie dbają o nasze bezpieczeństwo, narażają się na śmierć, a niestety nie są za to odpowiednio wynagradzani. A i mają problem z ubezpieczeniem się na wypadek śmierci. Wiadomo, że mają szansę na wcześniejsze odejście niż cywile, więc ubezpieczycielom średnio opłaca się z nimi zawierać umowy. A ubezpieczenie z pracy nie zapewni rodzinie zabezpieczenia na wypadek najgorszego.
Czytając tę książkę, niejednokrotnie miałam łzy w oczach. W trakcie lektury pierwszej i ostatniej historii płakałam. Musiałam dać sobie chwilę, żeby ochłonąć. Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, co musiały przeżywać rodziny, gdy dotknęła je taka tragedia. Współczuję każdej żonie policjanta, która musiała przekazać swoim dzieciom informację o śmierci taty i zmierzyć się z życiem bez męża. Kiedy czytałam o tym, jak jedna z nich musiała się pojawiać na pośmiertnych uroczystościach, czułam, jak pęka mi serce. Takie ciągnięcie rodziny i rozdrapywanie ran to nie jest nic miłego.
Tę książkę zapamiętam najlepiej z całego cyklu. Przede wszystkim przez jej ładunek emocjonalny. To był bardzo ciężki kaliber. Czytanie o tragediach rodzin było dla mnie trudne. Czułam bijący od nich ból, podziwiam to, w jaki sposób Katarzyna Puzyńska umiała ubrać to w słowa. Wprowadziła mnie do świata, o którym wiem niewiele. Bohaterowie książki często nie mówili, gdzie pracują. Dlaczego? O tym musicie się już przekonać sami.
Katarzyna Puzyńska i ludzie, z którymi rozmawia, poruszają bardzo trudne tematy związane z pracą w tym zawodzie. I nie chodzi tylko o ocieranie się o śmierć. Brakuje środków na wyposażenie policjantów, o niedostatecznym zabezpieczeniu rodziny po ich śmierci już mówiłam. Problemem są także rozwody. Nie każda kobieta jest w stanie wytrzymać w takim małżeństwie, gdzie plany mogą się zmienić w ciągu kilku minut. Miało być popołudnie z rodziną, jest akcja i wyjazd. Ta książka pokazuje zupełnie inny obraz policjantów niż ten, który serwuje nam telewizja. Bo przecież nikt nie powie nam, że za dobrze tam nie jest.
Jeśli czytaliście poprzednie części, tę również polecam. Naprawdę trzyma poziom.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
U Ciebie zawsze znajdę jakieś ciekawe tytuły. Tą także chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńNie poznałam jeszcze twórczości autorki!
OdpowiedzUsuń