Dwadzieścia lat temu Candace Bushnell wydała ostry, przełomowy i kultowy już "Seks w wielkim mieście", który zmienił oblicze popkultury i randkowania, z humorem i odwagą przedstawiając „rytuały godowe” elit Nowego Jorku.
Akcja powieści "Seks w wielkim mieście… i co dalej?" koncentruje się na życiu grupy sześciu przyjaciółek, które próbują rozgryźć zjawisko umawiania się na randki i budowania związków w średnim wieku, wraz ze wszystkim tego konsekwencjami: szalonymi wzlotami i bolesnymi upadkami.
Bushnell snuje błyskotliwą satyryczną opowieść o miłości i życiu, a także o presji, jaką świat wywiera na kobiety, by zachowały wieczną młodość i dążyły do tego, by mieć wszystko i idealnie wyglądać.
"Seksu w wielkim mieście" chyba nikomu nie muszę przedstawiać. Sama oglądałam kiedyś ten serial. Postanowiłam przekonać się, co autorka książki, na podstawie której on powstał, będzie miała mi do zaoferowania w swojej najnowszej publikacji.
Będę szczera - myślę, że tak za jakieś 15 lat ta książka bardziej by mi przypadła do gustu. Byłabym starsza i pewne kwestie lepiej by mi było zrozumieć, choć nie mogę powiedzieć, że źle mi się ją czytało. To idealna książka na ten czas - szybko wchodzi i można się przy niej całkiem nieźle bawić, choć daje też do myślenia. I tu właśnie znaczenie ma kwestia wieku, o której wspomniałam wcześniej. Nie twierdzę, że do młodszych czytelniczek nie trafią słowa autorki, ale nie będą miały tak dużego wydźwięku jak dla starszych czytelniczek.
Bohaterki książki swoje już w życiu przeszły, niosą ze sobą pewien bagaż doświadczeń. Na horyzoncie pojawiają się kwestie związane z budowaniem związków na nowo czy wizyty w gabinetach medycyny estetycznej. W końcu po latach ciało już nie jest takie elastyczne jak w wieku 20 lat i trzeba coś z tym zrobić, żeby nie straszyć ludzi swoim wyglądem.
W trakcie czytania można się pośmiać. Dla nas, ludzi młodych, technologia nie stanowi większych tajemnic. Wielu z nas poznało swoje drugie połówki przez internet, w tym momencie głównie w ten sposób się komunikujemy, ale dla bohaterek książki to wcale nie jest takie oczywiste. Bo jakim cudem taki Tinder może skojarzyć pary?
Książka jest napisana w zabawny sposób. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie do każdego ten typ humoru przemówi, sama nie zawsze trawiłam żarty, ale nie mam większych zastrzeżeń, jeśli chodzi o styl autorki. Nieczęsto czytam tego typu książki, wolę cięższe klimaty, ale całkiem nieźle bawiłam się w trakcie czytania, to było dobre przełamanie dla kryminałów. Przeniosłam się do innego świata. Spojrzałam na problemy kobiet starszych ode mnie. Mogłam przekonać się, czego się boją i jak układają sobie życie wtedy, gdy wiele ich koleżanek bawi swoje wnuki, a one właśnie odnajdują swoich nowych mężczyzn.
Niektóre fragmenty nieco mnie przytłoczyły. Nie chcę jednak zdradzać, o co konkretnie chodzi, żeby Wam niczego nie zdradzać. W każdym razie to jest książka i do pośmiania się, i do pomyślenia. Uważam, że lepiej wejdzie starszym czytelniczkom, choć młodsze również znajdą tutaj coś dla siebie. Nie mam zamiaru nikomu odradzać czytania książki. Jeśli czytaliście poprzednie książki Candace Bushnell, nie będziecie rozczarowani, a całkiem nieźle będziecie się bawić w trakcie czytania. Jeśli szukacie czegoś lekkiego, myślę, że to może być propozycja dla Was.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Rebis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)