W wynajętym mieszkaniu w łódzkiej kamienicy zostają odnalezione zmasakrowane zwłoki studentki Martyny Bułeckiej. Brak śladów sugerujących tożsamość sprawcy. Brak motywów. Brak świadków.
Komisarz Tomek Kawęcki, jeszcze parę lat wcześniej utalentowany śledczy, dziś jest wypalonym samotnym alkoholikiem. Ale tylko on daje nadzieję na rozwikłanie sprawy zabójstwa 24-letniej kobiety, pod warunkiem że zdoła wziąć się w garść i zechce współpracować z kolegami. Tymczasem szczególnie młoda sierżant Magda Giętka budzi w nim nieuzasadnioną niechęć.
Szukając zabójcy Martyny Bułeckiej, policjanci zapuszczają się w najbardziej zdegenerowane rejony Łodzi. Poznają świat dewiantów, prostytutek i narkomanów, zblazowanych studentów i wykładowców, wykolejeńców balansujących na granicy prawa, skorumpowanych prawników i zdeprawowanych dziennikarzy. Przekonują się, że ludzie przeważnie nie są takimi osobami, za jakie się podają, a niektórych policjantów od przestępców różni jedynie mundur.
Wśród sfrustrowanych członków zespołu śledczego coraz częściej dochodzi do tarć. Sytuację dodatkowo komplikuje odkrycie związku pomiędzy zabójstwem Martyny Bułeckiej a sprawą sprzed czterech lat. Wówczas w małej wsi nieopodal Łodzi w podobny sposób została zamordowana nastoletnia dziewczyna. Tyle że sprawca tamtego zabójstwa został schwytany i osądzony. Tragiczna pomyłka? A może celowe działanie…
Już od dawna nosiłam się z zamiarem przeczytania cyklu o Tomku Kawęckim, ale trochę przeraziła mnie objętość książek. Niepotrzebnie. Je się po prostu pochłania. Nawet nie zauważyłam, kiedy przeczytałam tę cegłę.
Jest krwawo, momentami nawet bardzo krwawo i choć przeczytałam setki kryminałów i thrillerów, to nigdy nie przyzwyczaję się do niektórych opisów. Mój żołądek zawsze będzie mi wtedy podjeżdżał do gardła. Ale to nic złego. Mówię o tym, żebyście w trakcie czytania się nie zdziwili, że nie wspomniałam o mocnych scenach. Wiem, że nie każdy lubi takie opisy.
Ta książka jest dopracowana w każdym szczególe. Mamy brutalne morderstwo, zmasakrowane zwłoki i ofiarę, o której w sumie ludzie zbyt wiele nie mogą powiedzieć. Albo mówią różne rzeczy. I oczywiście nikt nic nie słyszał, nikt nic nie widział, nikt nic nie wie. Martyna miała być spokojną dziewczyną, więc kto mógł ją skrzywdzić? Muszę przyznać, że jej morderstwo było jednym z bardziej brutalnych, z jakimi miałam do czynienia w literaturze. I do tego wszystkiego jeszcze ten motyw z psem... Mocne to było.
Pokochałam głównego bohatera. Miałam niejednokrotnie ochotę strzelić mu prosto w zęby, bo tak mnie denerwował (nie tylko jemu zresztą), ale bez niego ta książka wiele by straciła. Dobra, niektórzy mieliby czystsze auta, ale to nie byłoby to samo. Lubię takich nieobliczalnych bohaterów, po których nigdy nie wiem, czego mogę się spodziewać. Podziwiam go za akcję w psychiatryku, nie podejrzewałam go o coś takiego. Magda działała mi na nerwy, ale nie mogę powiedzieć, że mi przeszkadzała. Stanowiła idealne uzupełnienie dla nieprzewidywalnego Tomka.
Chylę czoła przed autorem, bo oddał w ręce czytelników naprawdę dobrą książkę. Jestem bardzo ciekawa kolejnych tomów. Mam nadzieję, że będą równie dobre, bo poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Fabuła brzmi zachęcająco. Zwłaszcza, że ostatnio staram się czytać polskich autorów!
OdpowiedzUsuńBardzo kusi mnie twórczość autora!
OdpowiedzUsuń