„Panie Wrexham, to ja jestem tą nianią ze sprawy Elincourtów. I nie zabiłam tego dziecka.”
Intratna oferta pracy w charakterze niani skłania Rowan do złożenia aplikacji. Gdy dziewczyna dostaje odpowiedź na swoje zgłoszenie, dowiaduje się, że wokół domu państwa Elincourtów krąży wiele przesądów dotyczących jego historii – mówi się nawet, że jest on nawiedzony. Co więcej, w ciągu ostatnich czternastu miesięcy aż cztery nianie zrezygnowały z pracy w tym miejscu.
To jednak nie zniechęca Rowan, która udaje się na rozmowę kwalifikacyjną. Wiktoriański dom, zbudowany w pewnym oddaleniu od miasta, urządzony jest nowocześnie, a w jego wnętrzach widać przepych. Rowan od razu czuje, że pragnie tej pracy, tego domu, pragnie być częścią tej idealnej rodziny. I to mimo ostrzeżeń i narastającego niepokoju, który zaczyna odczuwać, przebywając w domu Elincourtów.
Ale przecież to wszystko jest zbyt piękne, żeby było realne. Prawda?
Nie przesadzę, jeśli powiem, że to jedna z najlepszych książek, jakie w tym roku ukazały się nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona. Mogłabym do rana rozpływać się w zachwytach, ale niech najlepszą rekomendacją będzie to, że w trakcie czytania tak bardzo wciągnęłam się w fabułę, że prawie zjechałam na zawał. Serio. Siedzi sobie człowiek na tarasie z książką, jest w innym świecie i tu nagle... ptak nad nim przelatuje. Zawał murowany. Przynajmniej dla mnie. Musicie wiedzieć, że panicznie boję się ptaków i w podskokach uciekam przed czymś większym od wróbla.
Klimatem ta książka stoi. Mamy stary dom, który został unowocześniony. Wszystko można kontrolować za pomocą aplikacji. To mnie trochę przeraża. Wolę sama zdecydować, jaką temperaturę ma woda. Jakoś nie mogę się przekonać do takiej cyfryzacji.
Mamy tu cztery dziewczynki, które z cudownego aniołka zmieniają się w małe potwory, mówiące, że cię nienawidzą i masz je zostawić. Wierzy się w nie i czuje ich emocje. Najstarsza z nich chyba najbardziej mnie przerażała i uświadomiła mi, że w obecnych czasach wszystko można na temat człowieka w sieci znaleźć. Jest też główna bohaterka, o której nie wiadomo, co myśleć. Współczuć jej czy się jej bać?
W tej powieści jest dużo niewiadomych. Do samego końca nie byłam w stanie rozwiązać zagadki tego domu. Nie wiedziałam, co stało się z martwym dzieckiem. Autorce udało się utrzymać mnie w napięciu. Finał mnie zaskoczył, do tej pory zbieram szczękę z podłogi. Takiej bomby się nie spodziewałam. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że to wszystko mogło do tego zmierzać.
Premiera książki odbędzie się już jutro!
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)