Strony

niedziela, 10 maja 2020

Ryszard Ćwirlej "Jedyne wyjście"

Rok 2012. W małym miasteczku został porwany  17-letni syn miejscowego biznesmena. Porywacze kontaktują się z rodziną, żądają okupu i zabraniają informować policję. Ale wieść o porwaniu szybko się roznosi. Ojciec chce za wszelką cenę odzyskać syna, więc postanawia dogadać się z porywaczami, ale na swoich własnych warunkach. Dzięki dawnym kontaktom w świecie nie do końca legalnych interesów, próbuje sam znaleźć bandytów. Policja też wpada na ich trop. Wszystko dzięki młodej i ambitnej policjantce z wiejskiego posterunku. Zapalona motocyklistka Aneta Nowak, której specjalnością było dotąd parzenie kawy i przynoszenie drożdżówek straszymy kolegom, przypadkowo natrafia na pewien ślad i za wszelka cenę stara się to wykorzystać.
W tym samym czasie i w tym samym miasteczku znika młoda dziewczyna, matka rocznego dziecka. Ludzie zastanawiają się, czy przypadkiem nie uciekła z domu, choć trudno uwierzyć, że matka porzuciła swoje małe dziecko.

Powiem krótko - to była jedna z najlepszych książek, jakie do tej pory czytałam. Zarwałam pół nocy, żeby ją dokończyć, nie mogłam oderwać się od lektury.

Kocham Anetę, to babka z jajami. Nie robiła nic na pół gwizdka, jeśli za coś się zabrała, to nie było opcji, żeby nie doprowadziła tego do końca. Jest inteligentna i spostrzegawcza. Kupuje się ją z całym dobrem inwentarza i kibicuje się jej. Jest prawdziwa. Wzbudza emocje i sama je przeżywa, nie jest wyciętą z papieru marionetką. Nie umiem porównać Anety do żadnej innej bohaterki i to ogromny plus. Wyróżnia się i zapamiętuje się ją.

Akcja wciągnęła mnie od samego początku. Powieść jest dość gruba, jednak nie czułam podczas czytania jej objętości. Nie wiedziałam, czym autor mnie zaskoczy. Nie wiedziałam, jak zostaną rozwiązane wspomniane przeze mnie zagadki. Nie umiałam podejść do tego, co się działo, ze spokojem. Przeżywałam wszystko to, co się działo. Zwłaszcza pod koniec.

Lektura tej powieści była dla mnie też podróżą w czasie. Z pewną nostalgią czytałam o rozmowach na Gadu-Gadu. Mam dobre wspomnienia z tym komunikatorem. Mogłam też raz jeszcze przeżyć emocje związane z przygotowaniami do Euro 2012 i przypomniałam sobie piosenkę, która miała zagrzewać naszych piłkarzy do walki.

Reasumując, jeśli szukacie dobrego kryminału, w którym każdy aspekt jest dopieszczony, to jest to idealna propozycja dla Was. Akcja wciąga i trzyma w napięciu. Intryga jest bardzo dobrze przemyślana i przekazana czytelnikom. Jestem usatysfakcjonowana po lekturze.

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu MUZA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)