W niewielkiej społeczności doszło do makabrycznego morderstwa. Jego ofiarą była Rosalind Ryan — młoda i piękna nauczycielka. Znaleziono ją w pobliskim jeziorze, a wokół jej ciała unosiły się czerwone róże. Sprawę wyjaśnienia tej przerażającej zbrodni otrzymała detektyw Gemma Woodstock, która znała Rosalind ze szkoły. Zapewnia jednak, że nie wpłynie to na śledztwo. W końcu od tego czasu minęło już trochę lat. Z biegiem czasu na jaw wychodzą sekrety, których miasteczko za żadną cenę nie chce ujawnić. Tajemnice ofiary stopniowo stają się obsesją pani detektyw. Aby rozwiązać sprawę śmierci dawnej znajomej, Gemma musi stawić czoła duchom przeszłości i własnym lękom...
To pierwsza część cyklu o Gemmie Woodstock i muszę powiedzieć, że choć czytało się ją bardzo dobrze, to mam mimo wszystko nieco mieszane uczucia. Sporo tu mowy o samej pani detektyw, o jej rozterkach, przemyśleniach. Tak, wiem, to miało nas wprowadzić do jej świata, pozwolić ją zrozumieć, ale mimo wszystko mam wrażenie, że niektórzy czytelnicy mogą czuć się tym przytłoczeni. Przez to śledztwo schodzi na drugi, a może nawet i na trzeci plan, a szkoda, bo ten wątek miał ogromny potencjał i wydaje mi się, że nie do końca został wykorzystany. Przez te wstawki książka ma właściwie charakter raczej powieści obyczajowej niż thrillera. Liczę jednak na to, że kolejne części będą bardziej kryminalne.
Uważam, że Gemma została pokazana najlepiej nie jako policjantka, a jako matka. O jej związku nie można powiedzieć właściwie nic. Czy wyróżnia się w pracy? Nie powiedziałabym. Jako córka jest nijaka. Totalnie nie przemówiła do mnie scena jej wizyty w domu ojca. Równie dobrze mogłoby jej nie być.
Dość szybko domyśliłam się, kto mógł stać za morderstwem Rosalind. Jak się okazało, nie pomyliłam się. Czy czuję się z tego powodu rozczarowana? Nie powiedziałabym. Moim zdaniem to miało sens. Trochę bałam się, że autorka pójdzie w inną stronę i zrobi się z tego nieco absurdalna opowieść, ale na szczęście ten wątek według mnie mocno się broni i jest jasną stroną tej powieści. Szkoda tylko, że tak mało było tu tego śledztwa. To na tym powinna być oparta cała historia.
Nie mówię, że jest to zła książka. Po prostu dostałam coś innego, niż obiecał mi wydawca. Miał być trzymający w napięciu thriller, a nie do końca tak było. Jeśli chodzi o thrillery, mam bardzo wysoko postawioną poprzeczkę i trudno mnie zadowolić. Daję jednak autorce kredyt zaufania i trzymam kciuki, by w kolejnych częściach mnie zaskoczyła. Nie chcę już poznawać Gemmy, chcę zobaczyć w niej przede wszystkim policjantkę.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Helion.
Szkoda, że książka nie jesteś w pełni usatysfakcjonowana tą książką. Ja ją czytałam i mnie się podobała. jestem ciekawa, czego możemy spodziewać się po kolejnych tomach serii. 😊
OdpowiedzUsuń