Strony

środa, 19 lutego 2020

Rachel Abbott "Zmuszona, by zabić"

Mark i Evie byli parą, mieli córeczkę. Evie przywróciła wiarę w życie Marka po śmierci jego żony.
Kiedy jednak Evie odnosi różnego rodzaju obrażenia cielesne, jej przyjaciele zaczynają podejrzewać o to Marka. 
Wezwana w środku nocy do ich rezydencji sierżant Stephanie King, znajduje w łóżku dwa brutalnie zamordowane ciała, które trudno zidentyfikować. Co stało się w tym domu?


Widziałam wiele pozytywnych opinii na temat tej książki. Ja niestety się pod nimi nie podpiszę. Czytałam zbyt wiele thrillerów, żeby taka fabuła wzbudziła we mnie emocje inne niż znudzenie. 

Od samego początku wiedziałam, co się stało i od połowy książka była dla mnie właściwie bez sensu. Za dużo wątków było naciąganych jak guma w przechodzonych gaciach. Irytowało mnie to, jak naiwni są bohaterowie, przecież na pierwszy rzut oka było widać, że coś jest nie tak. Ostatnia część była dla mnie bezsensowna. Nie zliczę, ile razy wzniosłam oczy ku niebu, słuchając tej farsy. Szkoda tylko, że lektorka zmieniała głos w trakcie czytania. To na dłuższą metę strasznie mnie irytuje. Przy dialogach trochę mi uszy krwawiły.

To pierwszy tom o Stephanie King, której właściwie tutaj nie było. Jej postać jest dla mnie tak nijaka, że nie mam ochoty, by przekonać się, jak ułożą się jej dalsze losy. Autorka nie postarała się o wykreowanie postaci, które mają potem scalać całość cyklu. One żyły sobie, akcja toczyła się sobie. Od czasu do czasu próbowano wątki połączyć ze sobą, ale wychodziło to marnie i nie byłam w stanie tego kupić. Tak się nie robi. Rachel Abbott skupiła się na Evie. A ta moim zdaniem była na maksa przerysowana i jej historia sypie się jak domek z kart. Nie ma w niej logiki.

Książka nie trzymała mnie w napięciu. Historia kompletnie mnie nie przekonała i pewnie gdyby nie to, że słuchałam audiobooka, to porzuciłabym książkę już po kilkunastu stronach i nie wróciłabym do niej.

Może i autorka ma lekkie pióro, ale ta historia to jakieś science-fiction, nie ma w niej krztyny realizmu. Zakończenie ją dobija. Ręce mi opadły przy scenie na klifie. Zgrzytałam przy niej zębami i po prostu czekałam, aż się to skończy.

Rachel Abbott kompletnie nie przekonała mnie do tego, bym sięgnęła po kolejną część cyklu. Główna bohaterka nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia i moim zdaniem nie ma za grosz charyzmy, by przyciągnąć czytelników. Jeden tom w zupełności mi wystarczy. Nie przepadam za tak oderwanymi od rzeczywistości i nielogicznymi powieściami.

2 komentarze:

  1. Szkoda, że książka Cię rozczarowała. Mnie wręcz przeciwnie, bardzo się podobała. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. A nawet myślałam nad tym tytułem, ale w takim razie chyba sobie daruję ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)