Strony

wtorek, 4 lutego 2020

Przedpremierowo! Daniel Komorowski "Furia wikingów"

Po podbojach na Wschodzie oczy wikingów kierują się na Zachód. To tam upatrują nowych terenów i bogactwa. Wiedziony wielkimi ambicjami Ragnar zrobi wszystko, aby wypełnić przepowiednię dotyczącą jego samego oraz jednego z jego synów i zyskać upragnioną latrię. Podczas wypadu na ziemie angielskie wikingowie odkrywają ich  bogactwo, co zachęca do kolejnych najazdów. Jeden z synów Ragnara, Ivar pozostawia na nowych ziemiach krwawe ślady. Jego relacje z braćmi są, jeśli to można delikatnie opisać, napięte. Czy w drodze do tronu poleje się krew?

Uwielbiam "Wikingów". Dlatego bez większego wahania zdecydowałam się na lekturę tej książki. Chciałam się przekonać, co autor ma mi do zaoferowania.

Daniel Komorowski ma lekkie pióro. Rozdziały są krótkie, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Tylko wiecie co, mam też z tą historią pewien problem. Dzieje się tutaj tak dużo, że trudno wyróżnić jeden główny wątek. Nie wiem, czy autor troszkę nie przedobrzył z tym natłokiem wątków. Przez to niektóre z nich kompletnie nie mają wydźwięku. Przykładem dla mnie był chociaż wątek Aslaug. Moim zdaniem był niewykorzystany. Tak samo wątek rywalizacji między braćmi. Miał ogromny potencjał i był lepiej poprowadzony niż ten poprzedni, ale zabrakło mi ognia.

Nie powiem, że ta książka jest zła, bo czytało się ją przyjemnie, ale zdecydowanie na lepsze dla niej wyszłoby, gdyby wyrzucić część wątków i skupić się bardziej na psychologii bohaterów. Pokazać, co czują, a nie o tym mówić. 

Jeśli chodzi o brutalność wikingów - tutaj nie mam zastrzeżeń. Było momentami bardzo krwawo. Mnie akurat to nie przeszkadza, ale jeśli ktoś ma słaby żołądek, radzę mieć to na uwadze. Zwłaszcza rzeź w klasztorze była mocna. Aż mi się przypomniała scena z serialu, w której to pokazano. Oj, posoka się lała. Plus należy się Danielowi Komorowskiemu również za to, w jaki sposób opisał wierzenia wikingów. To, kiedy czekała na nich Valhalla, a kiedy szli do krainy bogini Hel. Zostało pokazane również to, jak podchodzili do innej wiary.

Uważam, że sceny akcji wyszły autorowi zdecydowanie lepiej niż opisywanie wątków, nazwijmy to, obyczajowych. Wierzyłam w walczących wikingów, ale nie byłam w stanie kupić rodzącego się między ludźmi uczucia. To działo się dla mnie za szybko.

Przywołałam Ivara. Był szaleńcem, co tutaj dużo mówić. Moim zdaniem on jako postać został wykreowany najlepiej. Ragnar i reszta przy nim giną. On wzbudzał we mnie strach i wierzyłam w nienawiść, jaką odczuwał, w jego ból. Gdyby wokół niego rozwinąć akcję, wyszłoby to książce zdecydowanie na lepsze.

Jeśli ktoś nie zna serialu "Wikingowie", to ta książka może go dobrze w ten świat wprowadzić. Ma swoje wady, ale jeżeli szukacie powieści rozrywkowej, która przy okazji przemyci trochę historii, to myślę, że to może być propozycja dla Was.

Premiera książki odbędzie się 11 lutego!

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Replika!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)