Strony

sobota, 25 stycznia 2020

Przedpremierowo! E.G. Scott "Nic o mnie nie wiesz"

Każdy związek jest jak spacer po linie. Z kolei romans przypomina chodzenie z gorylem na plecach po sznurze rozpiętym wysoko nad ziemią i posmarowanym tłuszczem. Jeśli powinie ci się noga, skutki upadku mogą okazać się fatalne.
Rebecca i Paul to małżeństwo, które niedługo będzie obchodzić 20. rocznicę ślubu. Z pozoru wydają się szczęśliwi. Jednak kłamstwa i tajemnice z wyniszczającą siłą zaczynają trawić ich szczęśliwy związek. Uzależniona od opiatów Rebecca niespodziewanie zostaje zwolniona z pracy, a Paul w ramionach innej kobiety odreagowuje stres po utracie swojej firmy. Tyle że kochanka mężczyzny okazuje się nie do końca zrównoważona psychicznie i zaczyna prześladować Paula oraz jego żonę. Rebecca w obawie, że mąż chce ją porzucić, obmyśla misterny plan, który ma pokrzyżować mu szyki. 

Przez pierwsze 80 stron nie byłam w stanie wczuć się w atmosferę i byłam przekonana, że cisnę książką w kąt, bo jak dla mnie niewiele się działo. Dopiero potem akcja przyspieszyła i byłam zaintrygowana akcją.

Szczerze nienawidziłam Paula i cokolwiek by nie zrobił, nie byłam w stanie wykrzesać w stosunku do niego pozytywnych uczuć. Był dla mnie skończonym dupkiem. Nie potrafiłam zrozumieć, jak mógł się tak zachowywać. Chociaż z drugiej strony Rebecca też nie do końca była święta, ale nie chcę Wam streszczać całej książki. Przekonajcie się sami, co oboje mieli na sumieniu i jakie demony ich ścigały. Ale powiem tyle - byli siebie warci. Rebeki może i było mi trochę szkoda, zwłaszcza kiedy akcja się zagęściła, lecz nie potrafię zrozumieć jej zachowania. Przywiązanie przywiązaniem, ale ich relacja nie należała do najzdrowszych. Jestem ciekawa, czy będziecie mieli podobne odczucia.

Motyw zaborczej kochanki początkowo mnie przekonał, byłam ciekawa, jak się rozwinie, ale potem zaczął mi aż za bardzo przypominać Zaginioną dziewczynę. Podejrzewam, że gdybym nie czytała tej książki, tę oceniłabym wyżej. A póki co w wielu miejscach mogłam sobie nucić "Ale to już było"... I nie, nie twierdzę, że powieść jest zła, bo po początkowych problemach czytało mi się ją dobrze. Nie nudziłam się, choć parę wątków było dla mnie ogranych. Przeczytałam już kilka podobnych książek i momentami wiedziałam, czego się spodziewać.

Jeśli nie czytaliście zbyt wiele thrillerów psychologicznych, myślę, że ta książka może przypaść Wam do gustu. Zwłaszcza jeśli nie mieliście do czynienia z Zaginioną dziewczyną. W przeciwnym wypadku mogą Wam w pewnym momencie zacząć przeszkadzać pewne podobieństwa.

Krótkie rozdziały sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko, a akcja nie stoi w miejscu. Nie powinniście raczej narzekać na nudę, bo dzieje się sporo. Zakończenie pasuje do całości, choć nie mogę powiedzieć, że mnie jakoś bardzo zaskoczyło.

Premiera powieści odbędzie się 29 stycznia!

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu MUZA.

1 komentarz:

  1. Mi się książka podobała, szybko wczułam się w klimat mimo że głównych bohaterów też nie polubiłam a Paula szczególnie...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)