Michelle Spivey zostaje porwana, gdy wychodzi ze sklepu z jedenastoletnią córką. Kobieta rozpływa się w powietrzu, choć policja nie ustaje w poszukiwaniach. Miesiąc później w niedzielne popołudnie zostaje uprowadzona lekarka sądowa, Sara Linton, partnerka Willa Trenta. Czy uda się odnaleźć kobiety? Czy te sprawy są ze sobą połączone?
Od razu powinna zaznaczyć, że jeśli nie czytaliście poprzednich części z cyklu o Willu Trencie, to nie wiem, czy jest sens, żebyście zabrali się za lekturę tej. To 9. już część cyklu, więc możecie poczuć się nieco wyautowani z opowieści. I przede wszystkim - nie będziecie czuli więzi z bohaterami.
Ja mam za sobą wszystkie części, więc szybko odnalazłam się w tej opowieści i nie denerwował mnie Will, co może się zdarzyć, jeśli nie poznaliście wcześniej. Ucieszyłam się na kolejne spotkanie z nim, a jednocześnie nieco się go bałam. Nie wiedziałam, czy Karin Slaughter utrzyma poziom poprzednich powieści. Moim zdaniem udało się jej to zrobić.
Książka zaczyna się sielsko. Mamy matkę, która boi się o dorastającą córkę. Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że za moment będzie miała poważniejsze problemy. Niedługo potem uczestniczymy w rodzinnym spotkaniu w domu ciotki Sary. Ono również zostaje przerwane przez pewne niespodziewane wydarzenie.
Od samego początku dzieje się wiele i raczej nie można narzekać na nudę. Autorka nie traci czasu na przybliżanie czytelnikom sylwetek bohaterów powieści, zakłada raczej, że są oni dobrze znani. Oczywiście tłumaczy, skąd wzięli się pozostali, a resztę po prostu trzeba znać. Inaczej, o czym już wspomniałam, nie będziecie czuli z nimi żadnego związku, będą Wam nawet obojętni. I nie chcę, żebyście zrozumieli przez to, że brakuje emocji między bohaterami, bo akurat relacje między nimi są przedstawione bardzo dobrze i wierzy się w nie, ale po prostu nie będziecie znali ich przeszłości, a ta w dużej mierze wpłynęła na to, kim są.
Spodobał mi się wątek dotyczący osady. Niby był używany już w wielu tworach kultury, ale zawsze mnie z jednej strony przeraża, a z drugiej - fascynuje. Nie chcę za bardzo opisywać, o co mi chodzi, bo wejdę w spojlery, ale to moim zdaniem był jeden z mocniejszych punktów w tej historii. Autorka przemyciła tu też dość ważny wątek dotyczący zdrowia dzieci. Oby komuś dało to do myślenia.
Karin Slaughter po raz kolejny mnie nie zawiodła. Liczyłam na krwawą jatkę i ją dostałam. Moja żądza krwi została póki co zaspokojona. Jeśli jeszcze nie znacie Willa - polecam rozpocząć przygodę od pierwszego tomu. Rozpoczynania czytania od tej części raczej nie polecam.
Karin Slaughter
Ostatnia wdowa
Wydawnictwo HarperCollins Polska
Warszawa 2019
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)