Strony

poniedziałek, 25 listopada 2019

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #192 Ryszard Ćwirlej "Upiory spacerują nad Wartą"

"Poznań, 1985. Na brzegu Warty wędkarze znajdują zwłoki kobiety bez głowy. Dla Milicji Obywatelskiej to poważny problem, zwłaszcza, gdy odnaleziona później głowa okazuje się nie pasować do ciała. Na mieszkańców miasta pada strach. Czyżby w spokojnym społeczeństwie równości pojawił się seryjny morderca?
Zespół śledczych z Komendy Wojewódzkiej MO pod kierunkiem kapitana Marcinkowskiego ma ręce pełne roboty. Milicjanci dochodzą do wniosku, że inspiracją dla okrutnej zbrodni mogły być brutalne horrory sprowadzane ze zgniłych krajów kapitalistycznych. Inwigilacja środowiska wielbicieli filmów na kasetach video nie będzie łatwa, a władze oczekują szybkich rezultatów.
Czy elita poznańskiej Milicji Obywatelskiej ujmie brutalnego mordercę, zanim polecą kolejne głowy?".


W dzisiejszym cyklu ze zbrodnią w tle przeniesiemy się nieco w czasie. Mamy 1985 rok, więc spotkacie się tu z milicjantami i słynnymi kartkami w sklepach. Nasi rodzice i dziadkowie znają te czasy aż za dobrze, my niekoniecznie. I przyznam szczerze, że wgryzienie się w te czasy nie było łatwe, ale nie chodzi o to, że autor źle wykreował ten świat. Wręcz przeciwnie. Po prostu za bardzo jestem osadzona w teraźniejszości, że trudno mi było cofnąć się w czasie.

Jednak książka przypadła mi do gustu. Sporo działo się już od samego początku. Na pierwszego trupa nie musimy zbyt długo czekać. A kiedy już się pojawi - Panie i Panowie, proszę zapiąć pasy, bo dzieje się sporo. Może akcja nie mknie jak szalona, ale nie można narzekać na nudę. I ostrzegam, na początku żołądek może trochę podjeżdżać do gardła.

Książka moim zdaniem broni się na każdej płaszczyźnie. Intryga kryminalna mnie zaintrygowała. Bohaterowie wzbudzali emocje. Nie zawsze dobre, ale nie byli mi obojętni, zapadają w pamięć. Co prawda niektóre ich decyzje przyprawiały mnie o zawał, lecz uwielbiam każdego z nich. Na dodatek autor dobrze odwzorował tamte czasy. Jeśli je pamiętacie, mogą w trakcie lektury powrócić wspomnienia z tamtych lat. 

Jasnym punktem w tej powieści jest również czarny humor. Podejrzewam, że bardziej trafi do starszych czytelników, ale nie powiem, ja, osoba, która urodziła się kilka lat po opisanych w powieści wydarzeniach, uśmiałam się. Rozbawiła mnie zwłaszcza scena z pierogami. Moim rodzicom, którym przeczytałam ten fragment, też się spodobał.

Reasumując, jeśli lubicie kryminały, których akcja rozgrywa się w przeszłości, polecam tę książkę. Myślę, że będziecie się dobrze bawić w trakcie czytania.

Ryszard Ćwirlej
Upiory spacerują nad Wisłą
Wydawnictwo MUZA
Warszawa 2019

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu MUZA.

1 komentarz:

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)