Strony

poniedziałek, 4 listopada 2019

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #190 Courtney Summers "Sadie"

"Sadie nie ma łatwego życia. Dorastając bez rodziców, wychowuje swoją siostrę Mattie i choć życie ich nie rozpieszcza, najgorsze dopiero nadejdzie.
Kiedy Mattie zostaje znaleziona martwa, cały świat Sadie się rozpada. Po nieudanym dochodzeniu policyjnym jest zdeterminowana, aby znaleźć zabójcę i wymierzyć mu sprawiedliwość.
West McCray, który prowadzi audycje radiowe poświęcone małym, zapomnianym miasteczkom w Ameryce, podsłuchuje historię Sadie na zapyziałej stacji benzynowej. Dziennikarz wkrótce zaczyna mieć obsesję na punkcie odnalezienia dziewczyny, która zaginęła w trakcie poszukiwań mordercy swojej siostry. Nagrywa podcast, w którym relacjonuje, jak podąża śladami Sadie, starając się odkryć jej losy i odnaleźć ją samą, zanim będzie za późno".

Gdyby ktoś zapytał mnie, o czym jest ta książka, powiedziałabym krótko, że o aniele z połamanymi skrzydłami. To nie był pełen napięcia thriller, który czyta się z zapartym tchem, a raczej przepełniona bólem, niemalże fizycznym, opowieść, która sprawiła, że mnie, osobie dorosłej, zrobiło się wstyd za zachowanie dorosłych bohaterów tej powieści. Za to, jak wielu z nich dokumentnie spaprało życie nie tylko sobie.

Owszem, mamy trupa, ale nie on jest tutaj najważniejszy. I o dziwo, wcale mi to nie przeszkadzało. Przeważnie kręcę nosem, kiedy ściganie mordercy nie wysuwa się na pierwszy plan, ale w tym przypadku zupełnie mi to nie przeszkadzało.

Nie była to łatwa lektura. Kilka razy miałam ochotę krzyczeć, widząc wylewającą się z jej stron niesprawiedliwość. Najgorsze jest to, że podobnych historii napisanych przez życie jest więcej. Dorośli często dają plamę, a najbardziej w tym wszystkim cierpią dzieci.

Sadie bardzo przypominała mi Billa z To. Myślę, że byliby w stanie znaleźć wspólny język. Oboje stracili młodsze rodzeństwo, a i łączyła ich pewna cecha szczególna. Jaka? Jeśli jeszcze się nie domyśliliście, dowiecie się tego z lektury tej powieści.

Ta książka na długo pozostanie w moim sercu. Dostałam jej treścią w twarz. Nie ma tu zapierających dech w piersi wyścigów ani nagłych zwrotów akcji. Wątpię też, że szybciej w trakcie czytania zabije Wam serce. I nie, to wcale nie jest nic złego. Powieść kładzie bowiem ciężar na inne akcenty. Jej siła tkwi w czymś innym. W czym? O tym już musicie przekonać się sami.

Courtney Summers
Sadie
We need YA
Poznań 2019

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu We need YA.

2 komentarze:

  1. Większość czytelników bardzo pozytywnie wypowiada się na temat tej książki, więc cieszy mnie to bardzo, bo będę czytać "Sadie" w tym miesiącu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba się skuszę na ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)