"Sadie nie ma łatwego życia. Dorastając bez rodziców, wychowuje swoją siostrę Mattie i choć życie ich nie rozpieszcza, najgorsze dopiero nadejdzie.
Kiedy Mattie zostaje znaleziona martwa, cały świat Sadie się rozpada. Po nieudanym dochodzeniu policyjnym jest zdeterminowana, aby znaleźć zabójcę i wymierzyć mu sprawiedliwość.
West McCray, który prowadzi audycje radiowe poświęcone małym, zapomnianym miasteczkom w Ameryce, podsłuchuje historię Sadie na zapyziałej stacji benzynowej. Dziennikarz wkrótce zaczyna mieć obsesję na punkcie odnalezienia dziewczyny, która zaginęła w trakcie poszukiwań mordercy swojej siostry. Nagrywa podcast, w którym relacjonuje, jak podąża śladami Sadie, starając się odkryć jej losy i odnaleźć ją samą, zanim będzie za późno".
Gdyby ktoś zapytał mnie, o czym jest ta książka, powiedziałabym krótko, że o aniele z połamanymi skrzydłami. To nie był pełen napięcia thriller, który czyta się z zapartym tchem, a raczej przepełniona bólem, niemalże fizycznym, opowieść, która sprawiła, że mnie, osobie dorosłej, zrobiło się wstyd za zachowanie dorosłych bohaterów tej powieści. Za to, jak wielu z nich dokumentnie spaprało życie nie tylko sobie.
Owszem, mamy trupa, ale nie on jest tutaj najważniejszy. I o dziwo, wcale mi to nie przeszkadzało. Przeważnie kręcę nosem, kiedy ściganie mordercy nie wysuwa się na pierwszy plan, ale w tym przypadku zupełnie mi to nie przeszkadzało.
Nie była to łatwa lektura. Kilka razy miałam ochotę krzyczeć, widząc wylewającą się z jej stron niesprawiedliwość. Najgorsze jest to, że podobnych historii napisanych przez życie jest więcej. Dorośli często dają plamę, a najbardziej w tym wszystkim cierpią dzieci.
Sadie bardzo przypominała mi Billa z To. Myślę, że byliby w stanie znaleźć wspólny język. Oboje stracili młodsze rodzeństwo, a i łączyła ich pewna cecha szczególna. Jaka? Jeśli jeszcze się nie domyśliliście, dowiecie się tego z lektury tej powieści.
Ta książka na długo pozostanie w moim sercu. Dostałam jej treścią w twarz. Nie ma tu zapierających dech w piersi wyścigów ani nagłych zwrotów akcji. Wątpię też, że szybciej w trakcie czytania zabije Wam serce. I nie, to wcale nie jest nic złego. Powieść kładzie bowiem ciężar na inne akcenty. Jej siła tkwi w czymś innym. W czym? O tym już musicie przekonać się sami.
Courtney Summers
Sadie
We need YA
Poznań 2019
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu We need YA.
Większość czytelników bardzo pozytywnie wypowiada się na temat tej książki, więc cieszy mnie to bardzo, bo będę czytać "Sadie" w tym miesiącu.
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuń