Dziesięciu byłych nazistów wysokiej rangi. Dziesięć reportaży o powojennej moralności zbrodniarzy hitlerowskich.
Profesor Hans Fleischhaker – nazistowski antropolog, który jeździł do Auschwitz badać ludzkie czaszki.
Hermann Stolting – prokurator, którego wyroki śmierci wykonywano dokładnie co trzy minuty.
Otto von Fircks, Aleksander Dolezalek i Konrad Meyer – realizatorzy Generalplan Ost, nowej, nazistowskiej wielkiej wędrówki ludów.
Reinhard Hoenh – promotor chemicznej sterylizacji Słowian.
Heinz Reinefarth – generał odpowiedzialny za pacyfikację zrzucającej kajdany Warszawy.
Heinz Rolf Höppner – który wraz z Adolfem Eichmannem pozbawił życia cztery i pół miliona ludzi.
Wilhelm Koppe – generał policji i SS, którego sam Himmler uważał za zbyt skrajnego w działaniach.
Hubertus Strughold – twórca medycyny kosmicznej, na potrzeby której eksperymentował na więźniach obozu w Dachau, poddając ich ciała nieziemskim warunkom.
Ci ludzie stanowili część największego w historii planu ludobójstwa. Wszystkich odwiedził Krzysztof Kąkolewski, zadając na wstępie jedno pytanie: „Co u pana słychać?”.
W tym roku obchodziliśmy 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Konfliktu zbrojnego, który przyniósł śmierć milionom ludzi tylko dlatego, że urodzili się nie tacy, jak by tego chciał Hitler. Wielu zbrodniarzom wojennym udało się uniknąć sprawiedliwości. To o nich jest ta książka, a właściwie wznowienie publikacji wydanej wiele lat temu. Jednak zawarte w niej słowa nie straciły na wartości. Powiem więcej, czuję się po lekturze tej książki tak, jakbym dostała w twarz jej treścią.
To jeden z tych reportaży, który należy przeczytać. Ku przestrodze i by zastanowić się, gdzie do cholery jest sprawiedliwość na tym świecie? Ci zbrodniarze byli potworami, nie sposób mówić o nich w inny sposób. Przez nich zginęło tylu ludzi. Mieli krew na rękach i co? Myślicie, że za to odpowiedzieli? A w życiu. Dożyli swoich dni, dziwiąc się tym, którzy nie rozumieli, dlaczego ich uniewinniono. I jeszcze byli szanowanymi obywatelami, a jakże. Przecież nie zrobili w swoim mniemaniu niczego złego.
Krzysztof Kąkolewski wykonał kawał dobrej roboty. Włożył sporo pracy w to, by napisać tę książkę. Jestem pełna podziwu dla niego. Odnalazł tych zbrodniarzy i z nimi porozmawiał. Ja nawet nie chciałabym na nich patrzeć. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla tego, co zrobili. Swoje ofiary mieli za śmieci. A przecież za ich pozbycie się nie można karać. Nie przyznawali się do winy. Najgorsze jest to, że takich potworów było więcej.
Czytając tę książkę, miałam ochotę ją potargać na kawałki. I nie, nie dlatego, że była zła. Była po prostu tak wstrząsająca, że nie mogłam uwierzyć w znajdujący się w niej ogrom niesprawiedliwości. Uwierzcie mi, jestem tak wściekła po lekturze, że mogłabym na tych zbrodniarzy pomstować do rana.
Powiem krótko - mocna, dobra rzecz. Wali prawdą między oczy i nie pozwala spać spokojnie. Cieszę się, że ta pozycja została wznowiona.
Krzysztof Kąkolewski
Co u pana słychać?
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2019
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
To może być coś ciekawego i interesującego dla mnie :D
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA BLOGA