Oliwię od śmierci ratuje nieznany mężczyzna, Mateusz. Niedoszła samobójczyni niczego nie pamięta, jedyne, co wie o sobie, to imię, którym podpisała list pożegnalny. Mężczyzna nie potrafi zrozumieć, dlaczego kobieta zdecydowała się na taki krok. Co popchnęło ją do samobójstwa? Kim jest?
Oj, nie od początku polubiłam się z tą książką. Miałam do niej 3 podejścia i potrzebowałam czasu, żeby wciągnąć się w tę historię. Strasznie irytowali mnie bohaterowie. Nie zawsze zachowywali się racjonalnie, zwłaszcza Mateusz (ku mojej zgrozie zwany "Mateo", nie znam żadnego chłopaka o tym imieniu, do którego tak się mówi). Do Oliwii nic nie miałam, ona mnie intrygowała. Interesowało mnie to, kim jest i co stało się, że postanowiła się zabić.
Bohaterowie zyskują przy bliższym poznaniu i w pewnym momencie trudno było mi się z nimi rozstać. Choć jak wspomniałam, potrzebowałam czasu, by tak się stało. Drugoplanowym postaciom nie mam właściwie nic do zarzucenia. Kocham zwłaszcza siostrzeńców Mateusza.
Sama fabuła miała trochę przeciągniętych momentów, ale mimo wszystko książkę czytało mi się po początkowych problemach dobrze. Nie łapałam się już na tym, że myślę o wszystkim, tylko nie o tym, co czytam. Nie była to łatwa lektura, bo porusza dość ciężką tematykę, ale jak na debiut wyszło całkiem nieźle. Jeszcze trochę pracy nad bohaterami i ich zachowaniami i będzie zdecydowanie lepiej. I błagam - mniej noszenia na rękach, bo tego znieść nie mogłam.
To książka raczej dla osób, które lubią powieści obyczajowe. Mnie, osobie siedzącej w mrocznych raczej klimatach, ciężko było się w niej odnaleźć. Mimo wszystko trzymam kciuki za autorkę. Ma potencjał i liczę na to, że go nie zmarnuje.
Bohaterowie zyskują przy bliższym poznaniu i w pewnym momencie trudno było mi się z nimi rozstać. Choć jak wspomniałam, potrzebowałam czasu, by tak się stało. Drugoplanowym postaciom nie mam właściwie nic do zarzucenia. Kocham zwłaszcza siostrzeńców Mateusza.
Sama fabuła miała trochę przeciągniętych momentów, ale mimo wszystko książkę czytało mi się po początkowych problemach dobrze. Nie łapałam się już na tym, że myślę o wszystkim, tylko nie o tym, co czytam. Nie była to łatwa lektura, bo porusza dość ciężką tematykę, ale jak na debiut wyszło całkiem nieźle. Jeszcze trochę pracy nad bohaterami i ich zachowaniami i będzie zdecydowanie lepiej. I błagam - mniej noszenia na rękach, bo tego znieść nie mogłam.
To książka raczej dla osób, które lubią powieści obyczajowe. Mnie, osobie siedzącej w mrocznych raczej klimatach, ciężko było się w niej odnaleźć. Mimo wszystko trzymam kciuki za autorkę. Ma potencjał i liczę na to, że go nie zmarnuje.
Aleksandra Kosowska
W potrzasku wspomnień
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2019
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)