Od dwudziestu lat Melinda Gates prowadzi misję, której celem jest znajdowanie rozwiązań dla ludzi pilnie potrzebujących pomocy, bez względu na to, gdzie żyją i kim są. Podczas tej podróży coraz wyraźniej zaczęła zdawać sobie sprawę z jednej rzeczy: Jeśli chcesz, by całe społeczeństwo dążyło ku lepszemu, nie możesz traktować gorzej kobiet. Autorka porusza kwestie, które w największym stopniu wymagają naszej uwagi – od małżeństw dzieci przez brak dostępu do środków antykoncepcyjnych po nierówne traktowanie ze względu na płeć w miejscu pracy. Opowiada również o sobie, planowaniu rodziny i swoim małżeństwie.
Nie miałam w stosunku do tej książki właściwie żadnych oczekiwań. Owszem, obiła mi się o uszy działalność Melindy Gates, ale nigdy bliżej jej się nie przyglądałam. Po przeczytaniu tej publikacji nabrałam szacunku do tego, co robi autorka.
Nie była to łatwa w odbiorze książka. Trudno było mi czytać o nieludzkich porodach, podczas których umierają zarówno matki, jak i ich dzieci. Fragment o wycinaniu martwego, nienarodzonego dziecka, trudno było mi czytać ze spokojem. Niestety, takie rzeczy wciąż mają miejsce. Wiele kobiet wciąż zachodzi w ciążę, nie wiedząc, czy będą w stanie przeżyć poród, ponieważ nie ma warunków, by rodziły przy wsparciu specjalistów. Albo inaczej, wsparcie mogłoby być, ale tradycja na to nie pozwala. Skoro wiele lat temu kobiety rodziły same w domu, to niby dlaczego ma się to zmienić?
Poruszyła mnie kwestia planowania rodziny. Jestem mężatką i musiałam przejść przez nauki przedmałżeńskie. Kobieta, która prowadziła jedno ze spotkań, wciskała nam kit, że w Afryce życie według kalendarzyka świetnie się sprawdza. Chyba by jej kapcie pospadały, gdyby przeczytała tę książkę i przekonała się o tym, jak to naprawdę wygląda. Wciskanie, że skoro Bóg dał dziecko, to da na jego wychowanie, można sobie wsadzić głęboko w otchłań. Kobiety przyznawały Melindzie Gates, że są na tyle biedne, że nie są w stanie wychować kolejnych dzieci. Nie są w stanie zapewnić im przyszłości.
Popieram całym sercem podejście Melindy Gates do życia. Też uważam, że kobieta ma prawo sama o sobie decydować. O tym, czy i kiedy będzie miała dziecko. I nikt nie ma prawa się w to wcinać. Zwłaszcza politycy i duchowni.
Ta książka mną wstrząsnęła i po raz kolejny ucieszyłam się, że urodziłam się w miejscu, w którym mam dostęp do lekarzy i mogę o sobie decydować. Niestety, nie wszystkie kobiety mają tyle szczęścia. I ta publikacja otwiera nam na to oczy. Jeśli jest jakiś problem, powinno się szukać dla niego rozwiązania, a nie zamiatać go pod dywan i udawać, że nic się nie stało. Cieszę się, że ktoś z taką pozycją jest otwarty na pomoc tym, którzy najbardziej jej potrzebują.
Melinda Gates mówi również o swoim małżeństwie, podejściu do macierzyństwa. Trochę obawiałam się tego, że to zdominuje jej opowieść, ale na szczęście akcenty zostały położone na coś innego. Jednak całkiem przyjemnie czytało mi się o życiu prywatnym Gatesów. Nie znajdziecie tu szalonych plotek, na to nie liczcie.
Myślę, że to książka, którą powinna przeczytać każda kobieta. Zwłaszcza polecam ją przyszłym mężatkom i mamom. Oczywiście nie twierdzę, że mężczyźni mają ją omijać szerokim łukiem, bo mogą po nią sięgnąć.
Melinda Gates
Moment zwrotny. Jak kobiety rosną w siłę i zmieniają świat
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2019
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Zysk i S-ka.
To ja koniecznie chcę przeczytać :)
OdpowiedzUsuń