Wigilia Bożego Narodzenia. Adam Lorenz, komisarz Wydziału Zabójstw, dostaje wezwanie. W jednym z mieszkań zostaje zastrzelony młody mężczyzna. Wszystko wskazuje na to, że morderstwo zostało szczegółowo zaplanowane. Morderca nie pozostawił po sobie śladów. Mało tego, nie ma podejrzanych ani motywu. Jedynym punktem zaczepienia jest stara fotografia pozostawiona przez zabójcę. Do pomocy w śledztwie zostaje przydzielona profilerka Iza Rawska. Czy uda im się odnaleźć mordercę?
Słyszałam o tej książce wiele dobrego. Sporo było zachwytów nad nią, więc postanowiłam zabrać się za czytanie i przekonać się, czy faktycznie jest tak dobrze.
Zacznijmy od tego, że nie można autorce odmówić lekkiego pióra, potrafi wciągnąć w swoją historię i za to ma ode mnie plus. Sam pomysł na fabułę również zasługuje na uznanie. Byłam więc ciekawa, w którą stronę to pójdzie.
Nie udało się uciec od schematów. Pewne wątki od początku do końca były do przewidzenia. I to mnie nieco rozczarowało, bo myślałam, że nie będzie tu aż tak oczywistych rzeczy. Mam na myśli to, co dzieje się wokół wspomnianych przeze mnie bohaterów. Pewnie domyślacie się, o co mi chodzi, jeśli czytaliście kilka thrillerów w swoim życiu, będziecie wiedzieć, czego się spodziewać.
Rozwiązanie mnie rozczarowało. Wydaje mi się, że Anna Potyra nie miała na nie pomysłu. Kompletnie to do mnie nie przemówiło. Nie wyjaśniło niczego, a pewne kwestie tego się po prostu domagały. Nie chcę tutaj za bardzo wchodzić w szczegóły, żeby za wiele Wam nie zdradzić, ale nie liczcie na fajerwerki, jeśli chodzi o motyw zbrodni.
Jak na debiut, ta książka radzi sobie całkiem nieźle. Nie jest idealna, sporo tu schematów i samo zakończenie pozostawia dla mnie sporo do życzenia, ale nie odradzam czytania. Po prostu jeśli czytacie wiele thrillerów, nie znajdziecie tu niczego nowego i pewnie będziecie nieco rozczarowani, tak jak ja.
Anna Potyra
Pchła
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2019
Ooo szkoda że książka nie zaskakuje, ale może dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuń