Strony

sobota, 14 września 2019

Agnieszka Cubała "Miłość '44. 44 prawdziwe historie powstańczej miłości"

"44 prawdziwe historie powstańczej miłości - wzruszające, dramatyczne, niezwykłe opowieści o gorących porywach serca, seksie, który w najstraszniejszych chwilach stawał się namiastką bliskości, a czasem ostatnią przyjemnością w życiu, i o miłości dojrzałej, która przetrwa wszystko. Miłości będącej świadectwem tego, jak bardzo potrzebujemy bliskości drugiego człowieka i siły, jaką daje świadomość, że mamy do kogo wracać i na kogo czekać".
Powyższe słowa to fragment opisu książki z okładki. Zapowiadają ciekawą historię, a właściwie 44 historie o miłości, które narodziły się w trudnych czasach. Powstanie warszawskie to nie tylko walka na śmierć i życie. Między powstańcami często rodziła się miłość. Wielu z nich szybko brało ślub. Oni nie wiedzieli, czy dożyją kolejnego dnia, więc wiedzieli, że nie mają na co czekać. W każdej chwili mogli zginąć. I właśnie taki koniec miało wiele historii miłosnych. Ginęło jedno z nich lub oboje.

Znajdziecie tutaj opowieści o mniej lub bardziej znanych powstańcach, między innymi o Krzysztofie Kamilu Baczyńskim i jego żonie Barbarze. O nich słyszał chyba każdy. I w sumie im chyba poświęcono najwięcej miejsca. 

Mam bardzo mieszane uczucia po lekturze tej książki. Nie tego, co dostałam, się spodziewałam. Liczyłam na to, że dostanę 44 historie miłosne z czasów powstania warszawskiego. Literaturę faktu, a nie fabularyzowane opowieści. Moim zdaniem autorka przekombinowała tę książkę. Czy może mi ktoś powiedzieć, po co znalazły się tutaj naszpikowane wykrzyknikami (dodawanymi niemalże wszędzie i niekoniecznie uzasadnionymi) dialogi? Co one wnosiły do opowieści? Uważam, że tylko odbierały im autentyczność, którą te historie same by się obroniły. Do tych opowieści nie trzeba było niczego dodawać. Ani wspomnianych przeze mnie dialogów, ani ckliwych wstawek. Po co one były? Same w sobie te historie były wzruszające. Dwoje ludzi zakochiwało się w sobie w czasach, gdy na każdym kroku czyhała śmierć. Nie wiedzieli, jaka ich czeka przyszłość, czy doczekają się dzieci, a może umrą tuż po ślubie. Na tym trzeba było się skupić, a nie dodawać do opowieści czegoś, co nie miało w nich miejsca.

Wiele historii potraktowano po macoszemu i nie wywarły na mnie w sumie żadnych emocji. Nawet nie pamiętam kto kim w nich był i co się z tymi zakochanymi ludźmi stało. Może lepiej było opisać mniej historii, a zrobić to lepiej? Skakałam od jednej opowieści do drugiej i tylko część z nich wzbudziła we mnie emocje. Czasem zastanawiałam się, co dana historia robi w tej książce.

Nie mogę powiedzieć, że to była tragiczna publikacja, od której macie trzymać się z daleka, bo mimo wszystko jakieś emocje wzbudzała. Nie umiałam nie wzruszyć się, gdy czytałam o tym, jak kobieta musiała porzucić ciało ukochanego, udając wcześniej martwą, by nie podzielić jego losu. Ci ludzie często żyli krótko, a doświadczyli tak wiele złego, że nie sposób tego objąć rozumem.

Sami musicie zdecydować, czy chcecie przeczytać tę książkę. Może Wam spodoba się bardziej niż mnie, zwłaszcza jeśli nie przeszkadza Wam dopowiadanie pewnych rzeczy do historii opartych na faktach. Mnie niestety ta publikacja rozczarowała. Strasznie irytowały mnie dialogi i po jakimś czasie zaczęłam je omijać. Nic nie wnosiły do całości, jedynie stanowiły zapychacz. Uważam, że ich wycięcie wyszłoby tym historiom na dobre.

Agnieszka Cubała
Miłość '44. 44 prawdziwe historie powstańczej miłości
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2019

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

3 komentarze:

  1. To nie jest pierwsza taka opinia jaką czytam... Szkoda że tak słabo wyszła ta pozycja bo mogła być to naprawdę magiczna książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, zapowiadało się dobrze, ale nie wszystko się udało :(

      Usuń
  2. A szkoda, bo zapowiadała się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)