Zdjęcie pochodzi ze strony Wydawnictwa M |
Jerzy Zelnik urodził się 14 września 1945 w Krakowie. To polski aktor teatralny, filmowy i telewizyjny, kojarzony głównie z rolą Ramzesa XIII w filmie Faraon Jerzego Kawalerowicza, reżyser teatralny, dyrektor artystyczny Teatru Nowego w Łodzi w latach 2005-2008. Pokolenie naszych dziadków i rodziców zna go bardzo dobrze, my już trochę mniej go kojarzymy, ale ci, co oglądali Smerfy i Muminki, na pewno znają jego głos.
Ta publikacja nietypowa autobiografia artysty. "Autor nie starał się stworzyć typowej autobiografii ani zbioru wspomnień pisanych z kronikarską dokładnością. Zamieszczone wspomnienia stały się okazją do osobistej refleksji i pewną formą publicznej spowiedzi, bez owijania w bawełnę i wybielania faktów. Swoją opowieść wzbogacił szczyptą dowcipu i sporą dawką anegdot oraz ciekawostek, które zgodnie z nadzieją autora sprawią, że ta narracja będzie dla czytelnika ciekawą historią, którą czyta się z uśmiechem, refleksją, a czasem nawet z łezką wzruszenia".
Bardzo trudno jest opowiadać o tego typu książkach. To bardzo intymne zapiski, nie sposób pisać o nich w kategorii "ciekawe/nudne, podobało mi się/nie podobało mi się". Scenariusz do tych opowieści napisało samo życie i nie można ich w żaden sposób przeredagować, żeby były bardziej porywające. To sentymentalna opowieść o rodzinie, małżeństwie, poszczególnych rolach. Nie jest to książka dla każdego. Podejrzewam, że gdybym ją przeczytała jakieś 10 lat temu, wynudziłabym się jak nie wiem. Teraz coś tam o życiu niby wiem, ale podejrzewam, że tak za 20 lat wyciągnęłabym z lektury jeszcze więcej. Póki co patrzenie na to, co mnie spotkało, z takim dystansem, nie przychodzi mi jeszcze aż tak łatwo. Może kiedyś przyjdzie czas na takie podsumowanie.
Jerzy Zelnik jako mężczyzna po przejściach opowiada o tym, co go w życiu spotkało. Musiał pochować ukochaną żonę, choć ich małżeństwo nie należało do idealnych. Mężczyzna prowadził dość specyficzny tryb życia i nie każda kobieta byłaby go w stanie zaakceptować. Urszula jednak postanowiła wytrwać w małżeństwie z nim, dopóki śmierć ich nie rozłączy. W tym przypadku to ona odeszła pierwsza. Wzruszało mnie to, w jaki sposób mówił o swojej żonie. Może i w pewnym momencie zrobił rzeczy, których nie powinien, ale kochał ją. Zajmował się nią do samego końca. Tak, jak obiecał.
Myślę, że jest to książka, która zdecydowanie bardziej przypadnie do gustu dojrzałym czytelnikom, którzy przebyli już szmat drogi, odchowali dzieci, mają wnuki. Wiedzą bardzo dobrze, jak wygląda życie rodzinne, jakie są pokusy i jak się ich wystrzegać albo co zrobić, jeśli się im już uległo. Młodzi ludzie jeszcze będą mieli czas na takie książki, co nie znaczy, że mają sobie odpuścić czytanie, nic z tych rzeczy.
Autor książki podchodzi do swojego życia spokojnie, czuć bijącą od niego mądrość. Swoje przeszedł, więc ma prawo się w pewnych kwestiach wypowiadać. Sporo miejsca poświęcił też Bogu. Miejcie to na uwadze przed rozpoczęciem lektury, zwłaszcza jeśli nie jesteście osobami wierzącymi, bo pewne rzeczy po prostu będą Was w tej opowieści irytować.
Książkę czyta się bardzo szybko, dużo tu zdjęć, a i font jest spory, więc to coś, co spokojnie można przeczytać w jeden wieczór. Jeśli znacie i lubicie Jerzego Zelnika, możecie sięgnąć po publikację jego autorstwa. Możecie także sprezentować ją rodzicom albo dziadkom.
Jerzy Zelnik
Szczerze nie tylko o sobie
Wydawnictwo M
Kraków 2016
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)