Zawsze myślę o tym, że tyle się mówi o okrucieństwach w Auschwitz, o zabijaniu, ale tak mało mówi się o życiu, które tu było, czyli nie mówi się całej prawdy.
Halina Birenbaum miała 13 lat, gdy straciła ukochaną matkę. Z warszawskiego getta trafiła do Auschwitz. Była też więźniarką Ravensbrück oraz Neustadt-Glewe. W rozmowie z Moniką Tutak-Goll opowiada o dzieciństwie, życiu w getcie i o tym, co działo się z nią podczas II wojny światowej oraz po niej.
Za każdym razem, zanim sięgnę po książkę o II wojnie światowej i holokauście, myślę sobie, że wiem już wszystko i nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Nic bardziej mylnego. Każda kolejna publikacja uczy mnie czegoś innego o tym, co działo się w obozach koncentracyjnych.
Halina Birenbaum opowiada swojej rozmówczyni o swoim życiu. Kiedy mówi o Auschwitz, podkreśla, że za mało mówi się o tych, którzy pomagali. A trzeba mówić nie tylko o tym, że ktoś komuś ukradł chleb, ale przede wszystkim o tym, że ktoś tego nie zrobił, choć mógł. Wspomina o sytuacjach, w których szła na pewną niemal śmierć. Co się stało, że została przy życiu? O tym musicie przekonać się sami.
Ta publikacja pokazuje mi, jak diametralnie różni się mój świat od tego, w którym żyła Halina Birenbaum. I widać to także w rozmowie z Moniką Tutak-Goll. Dziennikarka nie potrafiła zrozumieć, jak ludzie mogli mordować noworodki. Dziś walczy się o nie. Kiedyś tak nie było. W tamtych czasach pozostawienie przy życiu płaczącego noworodka, mogło oznaczać śmierć wielu ukrywających się gdzieś osób. Wtedy nikt się nie zastanawiał nad tym, co zrobić. Pozbywano się człowieka, który mógł ściągnąć śmierć na innych. A te dzieci i tak nie miały szans na przeżycie w chwili, gdy wpadłyby w ręce Niemców. I my, ludzie żyjący w czasach pokoju, nie mamy prawa osądzać tych, którzy dopuścili się zamordowania dziecka. Skąd możemy wiedzieć, czy nie postąpilibyśmy tak samo?
Widać tu, jak ogromne piętno odcisnęła na Halinie Birenbaum wojna. Jaki wpływ miała na wychowanie przez nią dzieci. A ludzi takich jak ona było w tamtych czasach wiele. Warto znać ich historie, by przekonać się, jak wyglądał ich powrót do życia po wyjściu z piekła.
To jedna z tych książek, które zapadają głęboko w pamięć. Kawal dobrej literatury. Nie ma tu niepotrzebnych pytań. Jest za to zderzenie dwóch światów. Co mam na myśli? Przekonajcie się sami.
Halina Birenbaum, Monika Tutak-Goll
To nie deszcz, to ludzie
Wydawnictwo Agora
Warszawa 2019
Od przeczytania Przemilczanych i Kobiet z bloku 10. długo nie czytałam książek tego typu. Myślę, że już nadszedł czas by znów się z nimi zmierzyć. Zapamiętam ją sobie.
OdpowiedzUsuń