Autor publikacji pokazuje nieco inne oblicze Generalnego Gubernatorstwa: od losów skarbów kultury po testy z rakietami V-2. "Adamczewski prowadzi czytelników na tajne narady dygnitarzy hitlerowskich, zagląda za kulisy przygotowań do zamachów Armii Krajowej na Franza Kutscherę oraz Hansa Franka i Wilhelma Koppego. Odwiedza schrony dwóch kwater Führera zbudowanych w Generalnym Gubernatorstwie. Próbuje także ustalić, czy Adolf Hitler mógł gościć w klasztorze jasnogórskim w Częstochowie".
Po lekturze życiorysu Konrada Morgena, który został wydany nakładem tego samego wydawnictwa, nieco obawiałam się tego, że i ta książka będzie raportem pełnym dat i nazwisk. Na szczęście, te publikacje diametralnie się od siebie różnią. Ta jest raczej zbiorem anegdot, historią opowiedzianą w taki sposób, żeby trafiła do każdego.
Poszczególne fragmenty czyta się bardzo szybko. Czy można sięgać po nie na wyrywki? Tak, nie musicie trzymać się kolejności. Jednym może przeszkadzać to, że właściwie w książce można znaleźć wszystko, a inni będą zadowoleni z tak obszernego przekroju tematycznego.
Nie mogę powiedzieć, że autor odkrywa Amerykę, opisując fakty dotyczące Generalnego Gubernatorstwa. O większości z nich już kiedyś czytałam, ale nie był to dla mnie problem. Tym bardziej, że Leszek Adamczewski odnosi się do rzeczy oczywistych wtedy, gdy wymaga tego od niego opowiadana historia.
Z racji tego, że urodziłam się i wychowałam w pobliżu Częstochowy, najbardziej zainteresował mnie rozdział dotyczący tego miasta. Trochę wstyd się przyznać, ale niewiele wiedziałam o tym, co działo się tam za czasów II wojny światowej. Coś tam mi się o uszy obiło, lecz to były raczej strzępki informacji.
Mamy tutaj pełen przekrój tematów. Od zamachu na Hitlera po wywóz ludzi do Treblinki czy losy dzieł, na których łapy położyli Niemcy. Przyznam, że te kwestie mnie zaintrygowały. Nie przypominam sobie tego, żebym wcześniej czytała na ten temat. Niektóre z nich widziałam, lecz nawet nie zastanawiałam się nad tym, co działo się z nimi podczas II wojny światowej. O ile jeszcze o figurach z ołtarza Wita Stwosza słyszałam, o tyle nie miałam pojęcia o tym, co działo się ze słynnym obrazem Bitwa pod Grunwaldem.
Jedyne, co dość mocno bije po oczach, to jakość niektórych zdjęć. Spójrzcie choćby na to, jak wygląda wspomniany już przeze mnie ołtarz Wita Stwosza. Niewiele na tej fotce widać. Ja wiem, że warunki do zrobienia tam zdjęcia nie są najlepsze, ale to dla mnie pewien zgrzyt.
Mimo wszystko polecam tę publikację. To lekcja historii, której nie otrzymacie nigdy w szkole. Poza tym Leszek Adamczewski potrafi opowiadać z pasją. Nie nudziłam się ani przez moment w trakcie czytania, choć niektóre fakty już znałam. Nie spodziewałam się tego, że można w tak odmienny sposób opowiedzieć o Generalnym Gubernatorstwie. Wyrazy uznania dla autora.
Leszek Adamczewski
W królestwie Hansa Franka. Sensacje z Generalnego Gubernatorstwa
Wydawnictwo Replika
Zakrzewo 2019
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Replika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)