"Od dziecka lubił szokować, a rzeczywistość dawała mu do zabawy niezbędne gadżety i okoliczności. Chciał zostać aktorem, ale znawcy sceny prognozowali mu rolę halabardnika albo aktora grającego kroki za sceną. Został więc królem błaznów. Jego autobiografia to skarbnica błyskotliwych bon motów, genialnych ripost, ciętych komentarzy. Kronika medialnego żywota, którego intensywnością można spokojnie obdzielić kilku celebrytów, a gażą za odcinek talk show wykarmić powiat. To też opowieść człowieka zasmuconego kondycją myślenia społeczeństwa, które głowy używa głównie do potakiwania.
Człowiek-kameleon, właściciel ego widocznego z kosmosu, genialny publicysta, człowiek instytucja, ojciec chrzestny i grabarz wielu karier.
Kim jest Kuba Wojewódzki?"
Kuby Wojewódzkiego nikomu raczej nie muszę przedstawiać. Podejrzewam, że choć raz w życiu słyszeliście go w radiu albo widzieliście w telewizji. Sięgnęłam po jego książkę z polecenia koleżanki. Chciałam przekonać się, co Kuba Wojewódzki ma mi do opowiedzenia.
Książkę czytało mi się bardzo szybko, choć miała dla mnie elementy lepsze i gorsze. Kompletnie wynudziłam się podczas czytania o samochodach Kuby, podczas gdy interesowało mnie to, co miał do powiedzenia na temat spotkań ze znanymi ludźmi i o programach, w których był jurorem. Momentami zdarzało mi się gubić wątek, wtrącenia niespecjalnie ułatwiały lekturę.
Czy znajdziemy tutaj coś, nowego na jego temat? Nie powiedziałabym. O wszystkim dobrze wiedziałam. Urzekło mnie jednak to, w jaki sposób mówił o Annie Przybylskiej. Kiedy czytałam te fragmenty, miałam łzy w oczach.
Jedni będą zachwyceni tą publikacją, drudzy będą uważali ją za gniot. Mnie książkę czytało się dobrze. Nie spodziewałam się fajerwerków, ale jestem w pełni usatysfakcjonowana po lekturze. Dostarczyła mi nieco rozrywki i o to mi chodziło. Jeśli lubicie Kubę, możecie przeczytać tę książkę. Powinna przypaść Wam do gustu.
Kuba Wojewódzki
Kuba Wojewódzki. Nieautoryzowana autobiografia
Wydawnictwo Wielka Litera
Warszawa 2018
Zaciekawiłaś mnie fragmentem o Annie Przybylskiej.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :-)
OdpowiedzUsuń