Strony

wtorek, 4 grudnia 2018

Victor Hugo "Dzwonnik z Notre Dame"

Dzwonnika z Notre Dame chyba nikomu nie muszę przedstawiać. Podejrzewam, że większość z Was oglądała bajkę albo musical lub czytała którąś wersję książki. Ja za dzieciaka miałam tę opartą na bajce Disneya. Uwielbiałam ją czytać i dziś rozpada się w rękach. Nigdy wcześniej nie miałam jednak okazji, by poznać pierwowzór autorstwa Victora Hugo. Jakoś nie po drodze było mi z tą książką. Aż do teraz.

Inspiracją do napisania tej historii było odnalezienie przez autora greckiego napisu na ścianie Katedry Notre-Dame. Musicie wiedzieć, że ta powieść ma też tytuł Katedra Marii Panny w Paryżu. Na podstawie tłumaczenia tej książki, a właściwie jej skróconym wydaniu, oparto przekład Dzwonnika z Notre Dame, o którym właśnie mowa.

Osią powieści jest wątek miłosny archidiakona Klaudiusza Frollo do Cyganki Esmeraldy. Jednak postacią, która najmocniej odznaczyła się w kulturze jest brzydki i dobry Quasimodo wychowany przez Frollo. Jeśli chodzi o samą kreację bohaterów, nie spodziewajcie się tutaj fajerwerków i nie liczcie na spektakularne charakterystyki postaci. Jednym może przeszkadzać to, że każda z nich reprezentuje jakąś ideę. Mnie to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Rozbudowanie ich raczej by mnie drażniło. Z racji faktu, że wychowałam się na bajce Disneya, miałam trochę inne wyobrażenie o bohaterach. Ta powieść je zmieniła. Zupełnie inaczej spojrzałam na Quasimoda. Owszem, było mi go żal, ludzie przecież się go bali przez to, jak wyglądał, a dodatkowo los jeszcze mu dołożył trudów, jednak były tutaj momenty, gdy wzbudzał we mnie strach. Tego garbusa z bajki się nie bałam. Był dla mnie poczciwy. Inaczej postrzegam też Frollo. Szczerze go nienawidziłam, a teraz zaczęło mi być go żal. Nie sądziłam, że kiedyś w taki sposób o nim pomyślę. Autor jednak w taki sposób opisał jego motywy, że rozumiem jego zachowanie i nawet złe czyny jestem w stanie mu wybaczyć.

Jeśli nie znaliście wcześniej powieści Victora Hugo, podejrzewam, że dość szybko zwrócicie uwagę na pewne różnice, które występują między oryginałem a bajką. Nie chcę się jednak tutaj nad nimi pochylać, żeby nie streszczać Wam książki. Mogę tylko powiedzieć, że ta powieść jest mroczniejsza, więcej szczegółów nie zdradzę. 

Mimo upływu lat tę powieść czyta się dobrze, choć niektóre archaizmy mogą w treści utworu bić po oczach. Nie ma pod tym względem jednak tragedii. Powieść przeniosła mnie w miejscu i czasie. XV-wieczny Paryż jest malowniczy, ale również przerażający.

Autor pokusił się o napisanie niespotykanej w tamtych czasach powieści o tolerancji i zgubnym pożądaniu. Tutaj nic nie jest czarne albo białe, a przewijają się wszystkie odcienie szarości. Powieść niedługo będzie miała 200 lat, lecz nie powiedziałabym, że jakoś bardzo się postarzała.

Nie liczcie tutaj na wartką akcję i nagłe zwroty akcji. To nie jest tego typu opowieść. Sporo tu przemyśleń, zarówno o Paryżu (ówczesnym, jak i współczesnym autorowi), jak i o katedrze. Niektórzy czytelnicy narzekają na te fragmenty, ale mnie one pokazały przede wszystkim fascynację autora gotykiem.

Mnie ta powieść chwyciła za serce. Końcówkę przepłakałam - to chyba najlepsza rekomendacja, jaką mogę dać tej historii. Chętnie jeszcze kiedyś powrócę do tego Paryża, choć będę dobrze wiedziała, co mnie będzie czekać. I co prawda różni się od tego, który znałam z bajki, lecz zupełnie mi to nie przeszkadza. Cieszę się, że zapoznałam się w końcu z pierwowzorem, a i Wam go polecam.

Victor Hugo
Dzwonnik z Notre Dame
Wydawnictwo CM
Warszawa 2018

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu CM.

2 komentarze:

  1. Przyznam szczerze, że jeszcze nie czytałam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie muszę nadrobić, zwłaszcza jako miłośniczki bajki, a Twoja recenzja rozbudza tylko ciekawość

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)