Rafał Pasztelański, Joanna Pasztelańska "Strażacy"

"Pierwsza książka o polskich strażakach.
Często patrzą na śmierć, ale zrobią wszystko, by uratować ludzkie życie.
Nikomu nie ufamy tak bardzo, jak strażakom. Nic w tym dziwnego. Jeśli twój dom stanie w płomieniach, jeśli ucierpisz w wypadku albo zostaniesz uwięziony przez powódź, oni zjawią się na miejscu jako pierwsi. Zawsze gotowi nieść pomoc.
Docierają do miejsc, z których zwykli ludzie chcą jak najszybciej uciec. Są świetnie wyszkoleni, odważni i swoją pracę traktują jak służbę, ale też największą życiową pasję".
Sięgnęłam po tę książkę z tego względu, że mam w najbliższej rodzinie kilku strażaków. Podziwiam ludzi wykonujących ten zawód. Ryzykują własnym życiem, żeby uratować innych. Nie wszyscy wracają z akcji. Inni przez całe życie będą nosić na ciele blizny po oparzeniach. Znam strażaka, który cudem uniknął śmierci. Pamiętałam jego opowieści o akcjach, więc postanowiłam się przekonać, czy autorzy z taką samą pasją będą w stanie opowiedzieć mi o strażakach.

Nie będę ukrywać, że miałam dość duże oczekiwania w stosunku do tej publikacji. Widziałam dobre opinie na jej temat i nie mogłam przejść koło niej obojętnie. Muszę przyznać, że początek był ciężki i potwierdzam to, co kilka razy przewinęło się w recenzjach, że dwa pierwsze rozdziały trzeba po prostu przeboleć. Znaczy się pierwszy bardziej mnie nużył, drugi nie był aż tak monotonny, ale na tle kolejnych rozdziałów początek wypada dość blado. Zabrakło mi nieco emocji, później było zdecydowanie lepiej, choć obawiałam się tego, że całość będzie taka miałka.

O części akcji słyszałam od rodziców czy znajomych. Najbliższa była mi opowieść o powodzi z 1997 roku. Miałam wtedy 7 lat, więc pamiętam wszystko jak przez mgłę. Pamiętam, jak woda wpływała do mojego domu, nigdy nie zapomnę widoku zwierząt, które utopiły się w płynącej niedaleko mnie rzece. O powodzi jest także mowa w tej publikacji. Bowiem strażacy nie tylko gaszą płomienie, ale starają się zapanować nad żywiołami, z którymi zwykli ludzie nie mają do czynienia. Niesienie pomocy podczas powodzi nie jest więc dla nich niczym niezwykłym. 

To książka, której nie sposób czytać bez emocji. Zwłaszcza jeśli ma się w rodzinie strażaka. Kilka razy czułam napływające do moich oczu łzy i strach bohaterów tej publikacji. Owszem, mają sprzęt, są przeszkoleni, ale nie zawsze wszystko się dobrze kończy. Nie każdego da się wynieść z płonącego domu czy uratować z zalanego terenu. Patrząc na to, jaką pracę wykonują strażacy, boli mnie to, że są wciąż tak niedocenieni. Znam zastępy straży, które zbierają na własną rękę pieniądze na sprzęt, ponieważ nikt nie jest w stanie ich dofinansować.

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie będzie to książka dla każdego. Są tutaj momentami dość drastyczne opisy i ja, osoba, która przerobiła już setki powieści, w których są opisywane mniej lub bardziej drastyczne morderstwa, miałam problem z przejściem przez te sceny. Nic nigdy nie przygotuje mnie na czytanie o ludzkich tragediach z życia wziętych.

Dzięki tej publikacji przekonacie się, jak przebiegały najgłośniejsze akcje strażaków. Nie liczcie jednak na to, że dowiecie się, jak wygląda standardowy dzień pracy strażaka, tego tutaj nie ma. Autorzy na czym innym skupiają swoją uwagę. Czy to wada? Nie powiedziałabym. Mnie w każdym razie to nie przeszkadzało.

Rafał Pasztelański, Joanna Pasztelańska
Strażacy
Wydawnictwo Znak
Kraków 2018

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Portalowi Sztukater i Wydawnictwu Znak.

Udostępnij ten post

1 komentarz :

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka