"Aby ocalić Zoe i jej rodzinę, Iks zrobił coś nie do pomyślenia – zrezygnował z wolności i wrócił do niewoli na Nizinie. Ma zamiar wyrwać się już na zawsze spod władzy lordów, ale gdy traci swoje moce, trafia w sam środek zła, jakiego nigdy nie doświadczył. Odkrywa również nieznaną sobie przeszłość. Tajemnice, które wychodzą z mroku, mogą pomóc w połączeniu na nowo Iksa i Zoe… lub doprowadzić do zniszczenia wszystkiego, o co oboje walczą".
Nie można narzekać na nudę, ponieważ dzieje się sporo. Odniosłam wrażenie, że u Zoe nieco więcej, choć Iks też trochę miał na głowie. Wylądował bowiem w miejscu, w którym za kolorowo nie było i wypadałoby się z niego jak najszybciej wyrwać.
Odniosłam wrażenie, że ta część jest mroczniejsza, bardziej krwawa i wydaje mi się, że jednak więcej znajdą tu dla siebie starsi niż młodsi czytelnicy. Scena z baranem na przykład wcisnęła mnie w fotel i śniła mi się po nocach. Nizina zresztą też. Za nic nie chciałabym się tam znaleźć. To jedno z najmroczniejszych miejsc, jakie miałam okazję zwiedzić podczas literackich podróży.
Sporo tutaj bohaterów, ale każdy z nich jest na tyle charakterystyczny, że zapada w pamięć. Iks jak zwykle daje radę, ale Zoe w niczym mu nie ustępuje. Zabrzmi to mało profesjonalnie z mojej strony, ale oboje nabrali jaj.
Uważam, że ta część jest zdecydowanie lepsza od poprzedniej. Bardziej mroczna, więcej się dzieje i fabuła zapada w pamięć. Jedyne, co mnie irytowało, to tłumaczenie imion niektórych bohaterów. Albo tłumaczymy wszystko, albo nie, bądźmy konsekwentni.
Jeff Giles
Na krawędzi mroku
Wydawnictwo IUVI
Kraków 2018
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu IUVI.
Pierwszy tom wciąż czeka na mojej półce. Muszę w końcu się za niego zabrać, później się okaże :)
OdpowiedzUsuń