Tego autora nie muszę nikomu raczej przedstawiać. Podejrzewam, że każdy z Was chociaż raz o nim słyszał. W końcu dołożył cegiełkę do rozwoju literatury grozy. Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale moim zdaniem z nim jest tak, że albo się kocha jego utwory, albo uważa się je za stratę czasu. Nie znajdziecie w tym tekście streszczenia znajdujących się w zbiorze utworów, bo nie umiem tego zrobić. To po prostu bardzo specyficzne teksty.
Pozwólcie, że na tę książkę spojrzę z dwóch perspektyw. Z racji wykształcenia najpierw przedstawię swoją opinię jako literaturoznawcy. Studia polonistyczne nauczyły mnie między innymi tego, żeby oceniać daną publikację przez pryzmat czasów, w których powstały, bo wtedy pewne rzeczy były w inny sposób przez czytelników postrzegane. Za tamtych czasów czytelników przerażały inne rzeczy, to trzeba mieć na uwadze, sięgając po tę książkę. Edgar Allan Poe jest dla mnie, jako literaturoznawcy, jednym z ojców powieści grozy. Wielu twórców czerpie inspiracje do swoich utworów z jego tekstów.
Jako mól książkowy muszę powiedzieć, że jest to bardzo trudna lektura. O ile część opowieści łatwo mogłam zinterpretować, o tyle reszty już nie byłam w stanie zrozumieć. I nie mam pojęcia, co autor miał na myśli. W niektórych momentach łapałam się na tym, że właściwie nie wiem, o czym czytam. Gdybym miała porównać moje odczucia w trakcie lektury do czegoś, to byłaby to sinusoida. Świetne opowiadania przeplatały się z tymi słabszymi.
Czy Edgar Allan Poe jest w stanie przestraszyć czytelnika z XXI wieku? Nie powiedziałabym. Napięcie w poszczególnych tekstach zabija styl autora, który upodobał sobie rozbudowane zdania z szykiem przestawnym. Trzeba mocno się wysilić, żeby dobrze zrozumieć, co miał na myśli. Dlatego też odradzam czytanie tej książki w miejscu publicznym. I nie chodzi mi o to, że ludzie zerkający nam przez ramię będą uciekać z krzykiem. Mam raczej na myśli to, że bardzo szybko zgubimy w hałasie wątek. Nie polecam także czytania Opowieści nadzwyczajnych do poduszki - oko błyskawicznie się przy nich zamyka. Mówię to z własnego doświadczenia.
To nie jest książka dla wszystkich, musicie mieć to na uwadze, sięgając po nią. Owszem, to klasyka literatury, ale bardzo trudna w odbiorze i jeżeli nie kręcą Was mroczne, nie do końca oczywiste opowiadania, lepiej odpuśćcie sobie lekturę, bo polegniecie po dwóch, góra trzech tekstach. Doskonale rozumiem zarówno tych czytelników, którzy kochają utwory tego autora, jak i tych, którzy nie są w stanie ich przetrawić. Uważam, że to dobra propozycja dla fanów Lovecrafta, to mniej więcej ten sam kaliber, przy czym mnie Lovecrafta czytało się o niebo lepiej.
Niespecjalnie porwała mnie ta książka. Doceniam wkład tego autora w rozwój literatury, ale nie sądzę, żebyśmy się polubili na dłużej. To nie do końca moje klimaty, a po studiach polonistycznych dodatkowo mam awersję do pisanych w taki sposób utworów. Przypominają mi mocno moje studenckie lektury i skutecznie mnie usypiają.
Sami musicie zadecydować, czy chcecie zmierzyć się z tą książką. Ja nie mam zamiaru ani nikogo specjalnie namawiać, ani zniechęcać do czytania.
Edgar Allan Poe
Opowieści nadzwyczajne
Wydawnictwo CM
Warszawa 2018
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu CM.
Ja się chyba nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńJa słuchałam tej książki jako audiobook i mi się podobała.
OdpowiedzUsuń