"Jak Feniks z popiołów to książka dwuwarstwowa. Jedna warstwa to świat medyczny: młoda lekarka Laura, główna bohaterka, inni lekarze i pacjenci szpitala, ich romanse, przyjaźnie, niechęci, tragedie i fascynacje. By pomóc czytelnikowi odkryć drugą warstwę i zmusić go do myślenia, Autorka nie waha się poruszać delikatnych tematów, stawiać bohaterów przed trudnymi wyborami czy wciąż zaskakiwać zwrotem akcji, często brutalnym. Po co? Oto jedna z lekcji: Proszę cieszyć się życiem i brać z niego garściami. Nie każdy mój pacjent ma tyle szczęścia, by dostać nowe życie. Odrodzić się niczym Feniks z popiołów. To wszystko zaś w atmosferze czasów międzywojnia i kina przedwojennego, przy akompaniamencie niezapomnianych piosenek. Iście niebanalne połączenie".
Muszę na początku przyznać, że miałam ogromny problem z tą książką. Miałam kilka podejść do lektury. Obawiałam się nawet tego, że nie będę w stanie przez nią przejść. I nie, nie chodzi mi o to, że książka jest źle napisana. Po prostu nieziemsko irytowała mnie Laura i wszystko, co się wokół niej działo. A kiedy pojawił się Federico, zgrzytałam zębami. Nie przepadam za tego typu wątkami. Na szczęście z biegiem czasu udało mi się nawiązać z Laurą nić porozumienia. Zwłaszcza w drugiej części byłam w stanie spędzić z nią więcej czasu.
To książka, która wymaga od czytelnika skupienia. W przeciwnym przypadku łatwo się pogubić w natłoku bohaterów i wątków. Tym bardziej, że autorka postawiła na nietypowe imiona i trudno je spamiętać. Czy Grecie Gulsen udało się udźwignąć wielowątkowość? W większości przypadków tak, chociaż zdarzyły się nieco wymuszone dialogi. Nie było ich zbyt wiele, więc nie musicie się obawiać tego, że zostaniecie zanudzeni.
Urzekły mnie nawiązania do kina przedwojennego, to dodało całości klimatu i czytelnicy, którzy lubią tego typu zabiegi w literaturze, powinni być usatysfakcjonowani. A jeśli nie mają o tym pojęcia, to dowiedzą się czegoś nowego. Podejrzewam, że niektóre poglądy autorki mogą się dla czytelników wydawać kontrowersyjne, zwłaszcza jeśli chodzi o religię, lecz nie tylko. Nie chcę jednak Wam zbyt dużo zdradzać.
Nie czytałam podobnej powieści i trudno mi ją zakwalifikować do jednego gatunku. Bo mamy tu i powieść obyczajową i romans. Wątki dramatyczne też się tu zdarzają. Jeśli lubicie takie mieszanki, możecie zmierzyć się z tą książką. Nie jest łatwa, ale zasługuje na uwagę.
Greta Gulsen
Jak Feniks z popiołów
Wydawnictwo Czarna Kawa
Warszawa 2017
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję autorce.
Może być ciekawa :)
OdpowiedzUsuń