Sześć milionów polskich obywateli zabitych w toku działań wojennych, traktowano ich gorzej niż zwierzęta. Wyłapywano na ulicach, głodzono, w nieludzkich warunkach wysyłano do obozów pracy, skąd niewielu wyszło o własnych siłach. Nie sposób opisać słowami tego, co się wtedy działo. Tego zadania postanowił się jednak podjąć Dariusz Kaliński. Autor bez ogródek i bez obaw pisze o czasach, gdy Polak nie był dla Niemca człowiekiem. I nie boi się pytać, jaki naprawdę jest bilans wyrządzonych Polsce niegodziwości.
To nie jest łatwa lektura. Nie byłam w stanie przeczytać jej na jeden raz, choć przejście przez nieco ponad 300 stron w parę godzin to dla mnie nic. Musiałam jednak dawkować sobie emocje. Przeczytanie więcej niż dwóch rozdziałów było dla mnie zbyt trudne. Swoje robiły też zamieszczone w publikacji zdjęcia. Patrząc na niektóre, czułam, jak pęka mi serce. Mam tu na myśli choćby fotografię, na której znajdują się dwie siostry. Jedna z nich zginęła podczas nalotu.
Za każdym razem, gdy sięgam po tego typu literaturę, jestem przekonana, że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć i za każdym razem się mylę. Dariusz Kaliński zaserwował mi lekcję historii, w której jeszcze nigdy nie uczestniczyłam. Plusem tej publikacji jest przede wszystkim to, że nie pokazał Niemców jako tych bezwzględnie złych i nie nawoływał do wyrzucania im dawnych krzywd. Zaznaczył wyraźnie, że nie wszyscy Niemcy byli źli. Często w tego typu publikacjach mimo wszystko brakuje takiego spojrzenia.
Mamy tutaj pełen przekrój wydarzeń, które miały miejsce podczas II wojny światowej. O niektórych z nich, choć nieco wstyd mi się do tego przyznać, usłyszałam po raz pierwszy. Mam tu na myśli choćby bombardowanie Wielunia. Widziałam zdjęcia z tego miejsca, ale umknęło mi to, że to był akurat Wieluń.
Książkę w sumie można czytać na wyrywki, nie trzeba się ściśle trzymać kolejności, w jakiej są rozdziały, więc możecie zacząć od tego, co najbardziej Was interesuje lub od tego, o czym wcześniej nie słyszeliście, a podejrzewam, że i takie rzeczy się tutaj znajdą. Autor stara się bowiem, by nie powielać wcześniejszych publikacji i moim zdaniem całkiem nieźle mu to wyszło. Owszem, pewne fakty się powtarzają, ale są podane w nieco inny sposób.
Z tej publikacji zapamiętam nie liczby czy statystyki, a historie ludzi, którzy przeżyli prawdziwą tragedię. Mamy to szczęście, że żyjemy w czasach względnego pokoju. Ostatni świadkowie opisanych tu wydarzeń odchodzą. Dobrze, że ich wspomnienia zostały spisane i potomni będą mogli do nich powracać.
Pamiętajcie, że nie jest to łatwa lektura. Ostrzegam, że momentami jest dość drastycznie i chcę, żebyście mieli to na uwadze. Jeśli jesteście bardzo wrażliwi, może lepiej poszukajcie czegoś innego do czytania, bo ta pozycja może być dla Was za trudna. Jest dobra, ale mocna. Polecam ją nie tylko historykom, ale wszystkim czytelnikom, którzy chcą przekonać się, jak wyglądało życie w czasach niemieckiej okupacji. To wstrząsająca książka, ale mam nadzieję, że nie przejdzie bez echa po naszym rynku wydawniczym, bo zasługuje na uwagę.
Dariusz Kaliński
Bilans krzywd. Jak naprawdę wyglądała niemiecka okupacja Polski
Wydawnictwo Znak
Kraków 2018
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)