"W świecie, w którym wszyscy są piękni, fit i ćwiczą z Chodakowską, ona postanowiła nie nakładać filtra na swoje zmarszczki i cellulit, a jako guru wybrała sobie Dorotę z "Moich Wypieków". W świecie, w którym rodziny w mediach społecznościowych są zawsze uśmiechnięte jak z reklamy pasty do zębów, mają nienaganne maniery i lśniący dom - ona mówi, że zawsze chciała, by pośmiertnie mówiono o niej "fajna babka", a nie ta z najczystszymi oknami". Te słowa sprawiły, że postanowiłam zapoznać się z tą książką. Jakie są moje wrażenia po lekturze?
Nie lubię oglądać wystylizowanych mamuś i ich dzieci, które noszą dopasowane do nich ubranka. Jakoś mnie to nie przekonuje. Zdecydowanie bardziej wolę ludzi, którzy luźno podchodzą do macierzyństwa i nie udają, że wszystko jest idealne.
Anna Szczepanek jest żoną i mamą czterech chłopców. I zdecydowanie nie może narzekać na nudę w swoim życiu. Zwłaszcza gdy na jej życie czyhają mordercze ćmy. Przy okazji próbuje nie zwariować w męskim świecie. Wspomina swoje porody, oczywiście z charakterystycznym dla niej sarkazmem. W ten sam sposób opowiada o dzieciach i małżeńskim pożyciu. Mnie jej poczucie humoru w miarę przypadło do gustu. Czasem wyłam ze śmiechu, ale bywały też momenty, które nie zrobiły na mnie większego wrażenia.
Wiem, że to nie jest książka dla każdego. Zdecydowanie nie jest to propozycja dla mężczyzn. Raczej nie będą w stanie identyfikować się z autorką. Kobietom będzie w tej kwestii zdecydowanie lepiej. Zwłaszcza tym, które mają już dzieci i podchodzą do świata z dystansem, a nie kołkiem w pupie. Bo jeśli nie macie poczucia humoru, to lepiej odpuśćcie sobie lekturę. Tylko niepotrzebnie się będziecie irytować.
Jeśli lubicie książki z przymrużeniem oka, myślę, że to coś dla Was. Jak wspomniałam, ja całkiem nieźle bawiłam się w trakcie czytania i nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę. W wielu kwestiach przyznaję rację autorce i podziwiam ją za luzackie podejście do życia.
Anna Szczepanek
Nietypowa Matka Polka
Wydawnictwo Edipresse
Warszawa 2018
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Edipresse.
Mam na nią ochotę!
OdpowiedzUsuń