Zaczytanym okiem #3 O książce, która mnie pokonała

Szukałam dobrego powodu, by reaktywować ten cykl i oto się to w końcu po bardzo długiej przerwie udało. Od razu zaznaczam, że to, co napiszę, to nie jest recenzja, a moje przemyślenia po przeczytaniu parunastu stron tego "dzieła". Swego czasu było o nim głośno, widziałam skrajne opinie na jego temat i chciałam się przekonać, co to jest.


Nie jestem człowiekiem pruderyjnym, dwie prace dyplomowe o perwersjach seksualnych pisałam, więc to nie sceny seksu w tej powieści mnie pokonały. Moim zdaniem ta książka jest po prostu napisana w tragiczny sposób. Fabuła się średnio trzyma kupy, Laura jest głupia jak but, a Massimo... Ja nawet nie potrafię skomentować jego zachowania. On traktował kobiety jak szmaty. Przepraszam bardzo, ale mnie coś takiego nie kręci. Chce seksu i ma go dostać. Druga strona niekoniecznie musi być chętna. I nie wiem, jak można fascynować się Laurą, która została porwana, ale w sumie porywacz ją kręci, bo zabiera ją na zakupy i jest taki męski. A że przy okazji gwałci, phi, kto by się tym przejmował? Laska miała siano w głowie i kompletnie się nie szanowała.

Jedną z pierwszych scen jest moment gwałtu. Massimo miał potrzebę i wykorzystał stewardessę. Ten opis mnie nie kręcił, a jedynie przyprawiał o torsje. Po tym fragmencie wiedziałam, że zbyt długo to ja się z tą książką przyjaźnić nie będę.

Ja wiem, dupa zawsze się sprzeda i tego typu literatura znajdzie fanów. Mnie do nich nie możecie zaliczyć. Nie kupiłam relacji między bohaterami. To całe wyśnienie sobie ukochanej i terroryzowanie jej... Mam dużą tolerancję na głupotę, ale to mnie pokonało. Nie udało mi się dokończyć tej książki i choćby mi grube pieniądze płacili, to tego nie zrobię. Już teraz mam ochotę sobie przetrzeć oczy Domestosem.

Żałuję po stokroć czasu, który poświęciłam na lekturę. W tym czasie mogłam zrobić coś bardziej konstruktywnego. Na przykład gapić się w okno. Jeśli macie instynkt samozachowawczy, omijajcie to coś szerokim łukiem. Nie polecam. Fabuła się nie klei, dialogi są pisane na siłę, to, w jaki sposób opisano tu kobiety, woła o pomstę do nieba. Na dodatek autorka posługuje się bardzo rynsztokowym słownictwem. Ogólnie przekleństwa mi nie przeszkadzają, ale to było dla mnie za dużo.

Udostępnij ten post

3 komentarze :

  1. Nie, nie, nie. Wiem, że to nie dla mnie, bo jednak zawsze wolę w książkach subtelne opisy, a te tutaj mocno mnie odstraszają :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie nie! Przekonał mnie argument o patrzeniu w okno! Skoro totalna strata czasu to nie zamierzam nawet zastanawiać się nad tym tytułem :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka