Zimą 2018 roku. Ze skutego lodem jeziora zostają wyciągnięte zwłoki nastolatka. Wszystko wskazuje na to, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, pod chłopakiem załamał się lód i utonął. Znamion przestępstwa nie nosi też ciało starszego, bezdomnego mężczyzny o nieustalonej tożsamości. Oba zgony łączy tylko mroźna noc. Komisarz Bernard Gross uważa, że w tej sprawie kryje się coś więcej. Zaczyna badać okoliczności śmierci chłopaka i mężczyzny. Kiedy zaczyna wypytywać okolicznych mieszkańców o pewne sprawy, ci zaczynają się zachowywać co najmniej dziwnie. Dlaczego?
To było moje pierwsze spotkanie z autorem. Bardzo udane i chcę więcej. Ta książka tak siadła mi na psychice, że w nocy miałam koszmary. Już dawno żadna powieść nie wywarła na mnie takiego wrażenia. Mocne to było. Mocne, ale cholernie dobre.
Są dwa ciała, ale nie ma krwi, więc nie ma zbrodni. Ale czy na pewno ich śmierć to był nieszczęśliwy wypadek? Uwielbiam tego typu powieści, w których na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się jasne, ale koniec końców okazuje się, że myliłam się, zakładając pewne rzeczy.
Ta książka była dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Nie wiedziałam, czego mam się po tej historii spodziewać. Autor potrafił utrzymać mnie w napięciu i kończył rozdziały w takim miejscu, że jak mantra powtarzałam sobie słowa "jeszcze jeden rozdział i idę spać". Nie byłam w stanie odłożyć książki na półce, nie wiedząc, co wydarzy się dalej. To nie jest typowa sensacja, gdzie mamy akcję za akcją, trup ściele się gęsto i co chwilę ktoś do kogoś strzela. Tego tutaj nie znajdziecie. Siła tej powieści tkwi w jej klimacie. Mrocznym i niepokojącym.
Nieco obawiałam się tego, że autor popłynie, jeśli chodzi o połączenie wątków kryminalnych z obyczajowymi, ale jak się okazało, niepotrzebnie. Każdy wątek jest tutaj odpowiednio wygrany i przyznam, że dramat Bernarda Grossa mnie poruszył. To nie był kolejny policjant z mroczną przeszłością, który jest do bólu sztampowy. To bohater, którego się lubi i któremu się kibicuje. Mole książkowe na pewno go pokochają :)
Jestem oczarowana tą powieścią. Po pierwsze, jest przemyślana od początku do końca i nie ma tu przypadkowych wątków. Po drugie - bohaterowie są prawdziwi, wierzy się w ich kreacje i problemy. Warstwa psychologiczna jest tutaj na medal. Po trzecie - zarówno dramat, jak i kryminał wybrzmiewają w tej powieści. To bardzo mocne otwarcie cyklu. Czekam na więcej i gorąco polecam wszystkim fanom kryminału.
Premiera odbędzie się już 5 września!
Robert Małecki
Skaza
Wydawnictwo Czwarta Strona
Poznań 2018
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Małeckiego uwielbiam, polecam trylogię z Markiem Benerem. :) A "Skazę" zamówiłam właśnie dziś i nie mogę się doczekać jej przeczytania. :>
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać coś tego Autora...
OdpowiedzUsuń