Ludzie skupiają się na drobnych sprawach, żeby wielkie ich nie przytłoczyły.
Coś dziwnego zaczyna dziać się z kobietami, które zasypiają: szczelnie owija je zwiewna substancja przypominająca kokon. Gdy ktoś je budzi, gdy obrastający je materiał zostaje naruszony bądź zerwany, uśpione kobiety wpadają w dziką furię i stają się szaleńczo agresywne; śpiąc, przenoszą się do innego świata − świata, w którym panuje harmonia, a konflikty są rzadkością. Jedynie Evie jest w stanie oprzeć się tej śpiączce. Dlaczego? Dokąd zaprowadzi ludzi wszechobecny chaos? Czy uda się wybudzić śpiące kobiety, by mogły powrócić do normalnego życia?
Śpiące królewny to powieść autorstwa Stephena Kinga i jego młodszego syna, Owena. Jedni się nią zachwycają, inni uważają, że tytuł jest proroczy. Mnie zdecydowanie bliżej do tej drugiej grupy. Zdarzyło mi się nawet przysnąć w trakcie lektury.
Sam pomysł na tę historię nie był zły. Kobiety zapadające w śpiączkę i mężczyźni pozostawieni samym sobie - to mogło się udać. Tylko dlaczego moim zdaniem to nie zagrało? Za dużo tu było wątków. Autorzy niepotrzebnie rozmieniali się na drobne, wiele rzeczy było przegadanych. Sporo tutaj bohaterów, z którymi nie sposób nawiązać relacji. Łapałam się na tym, że właściwie nie wiem kto kim jest. Pierwszoplanowi bohaterowie byli dla mnie jednowymiarowi i za parę dni o nich nie będę pamiętać.
Już dawno się tak nie nudziłam w trakcie czytania. Liczyłam, ile stron zostało mi do końca i właściwie niespecjalnie mnie interesowało to, jaki będzie finał. W natłoku wydarzeń on się po prostu rozmył i nie wybrzmiał tak, jak powinien. Uważam, że ta powieść nie ma puenty. Po dotarciu do finału miałam takie "aha, to już" i tyle.
To chyba najbardziej upolityczniona powieść w dorobku Stephena Kinga. Nie wszystkim pewnie te przemyślenia na temat polityki przypadną do gustu. Mnie strasznie wynudziły. Nie miałam w stosunku do tej książki żadnych wymagań. Najnowsze powieści Kinga mi niespecjalnie podchodzą, więc nie czuję się specjalnie rozczarowana tym, że coś tu poszło nie tak.
Stephen King, Owen King
Śpiące królewny
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2017
A mnie się podobało :) I jak zazwyczaj ganię Kinga za wodolejstwo, tak tutaj zupełnie mi to nie przeszkadzało.
OdpowiedzUsuńT książka jeszcze przede mną, chociaż jakoś się specjalnie nie spieszę do niej. "Outsider" mi się podobała, może i ta mi się spodoba:)
OdpowiedzUsuńMoże w końcu i ja się skuszę na coś Kinga :)
OdpowiedzUsuńTym razem chyba jednak nie dla mnie, właśnie ze względu na tą politykę...
OdpowiedzUsuń