Strony

poniedziałek, 2 lipca 2018

Poniedziałki ze zbrodnią w tle: #135 Jeffery Deaver "Kolekcjoner kości"

Lincoln Rhyme swego czasu był gwiazdą policji. Jednak wypadek przykuł go do łóżka i odebrał chęć do życia. Chce odejść, lecz jego plany krzyżuje seryjny morderca, który zbiera coraz większe żniwo. Podejmuje śledztwo wraz z detektyw Amelią Sachs. Schwytanie mordercy jest o tyle trudne, że prowadzi on z nimi pewną grę. Stawka jest bardzo wysoka. Od Lincolna i Amelii zależy to, czy uda się schwytać mordercę i uratować jego kolejną potencjalną ofiarę.
Ok, od razu lojalnie uprzedzam, że jeśli ktoś ma słaby żołądek, to nie jest książka dla niego. Jeffery Deaver opisuje zbrodnie w bardzo krwawy sposób i wrażliwi czytelnicy mogą się w trakcie czytania poczuć nieco słabo. Mnie akurat to nie przeszkadza. Jeżeli autor potrafi w umiejętny sposób połączyć krwawe zbrodnie z intrygującą fabułą, jestem usatysfakcjonowana.

Książka od początku do końca trzyma w napięciu. Nie można narzekać na nudę, bo autor co chwilę podkręca akcję. Plusem bez wątpienia jest to, że Jeffery Deaver nie skupia się na nudnych opisach rodem wziętych z podręcznika do kryminologii, choć możemy przekonać się, jak wygląda zbieranie materiałów w ekstremalnych czasem warunkach, a skupia się na czymś innym. Powieść jest zbudowana przede wszystkim na psychologii postaci. Kupiłam relację Lincolna i Amelii z całym dobrem inwentarza i jest to jedna z moich ulubionych par śledczych. Bohaterowie mają swoje wady i zalety. Współczułam im, kibicowałam, ale też polubiłam. Pomimo tego, że Lincoln był dość trudny w obyciu. Moim zdaniem to połączenie Doktora House'a i Sherlocka Holmesa, którego wykreował Benedict Cumberbath. Amelia stała się moją nową idolką. Babka ma jaja większe niż niejeden policjant śledczy. Co mam na myśli, przekonajcie się sami. Długo nie będziecie musieli czekać na to, aż pokaże, na co ją stać.

Autorowi udało się wciągnąć mnie w tę niebezpieczną grę. Wciągnęłam się w rozwiązywanie zagadek i chciałam poznać tożsamość mordercy. W sumie nie potrafię znaleźć w literaturze nikogo podobnego do naszego oprawcy, a sporo tego typu książek już przerobiłam. Nie umiałam nadążyć za jego tokiem postępowania. Jego zachowanie wymyka się bowiem wszelkim schematom.

Kolekcjonera kości czyta się jednym tchem. Nie ma tutaj przegadanych fragmentów. Co prawda o bohaterach nie dowiadujemy się zbyt wiele, ale autor serwuje nam tyle informacji, byśmy nie czuli się zagubieni w ich towarzystwie. To książka zarówno dla czytelników spragnionych krwawych opowieści, jak i dla fanów thrillerów psychologicznych. Na podstawie tej powieści został nakręcony film o tym samym tytule. Jeśli go nie widzieliście, zapoznajcie się najpierw z książką, żeby nie psuć sobie niespodzianki.

To wymagająca powieść. Angażuje czytelnika w śledztwo i niczego nie podsuwa mu pod nos. Jeżeli lubicie ambitne thrillery, dobrze trafiliście. Ja jestem w pełni usatysfakcjonowana i z niecierpliwością czekam na więcej. Co prawda pewnie po nocach nie będę spała, bo po lekturze miałam koszmary (zwłaszcza po scenie ze szczurami), ale jestem gotowa na takie poświęcenie.

Jeffery Deaver
Kolekcjoner kości
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2018

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam takie zagadki i główkowanie samemu kto, po co i dlaczego?!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)