"Przedstawiamy numer specjalny naszego magazynu! Podróżujące damy, dziewuchy i dziewczyny łączą siły i dzielą się swoimi dokonaniami. Odkrywczynie i pionierki w końcu głośno opowiadają swoje historie.
W tym numerze:
• korespondencja Nellie Bly – reporterki, która pobiła rekord „W 80 dni dookoła świata”
• wywiad z Marią Czaplicką – badaczką Syberii, dobrą znajomą tamtejszych szamanów
• porady dla podróżniczek od Junko Tabei – pierwszej zdobywczyni Mount Everest
• portret Sacagawei – tłumaczki i przewodniczki po Dzikim Zachodzie
• fotoreportaż o Walentynie Tierieszkowej – pierwszej kobiecie w kosmosie
…oraz relacje wielu innych kobiet, które przemierzyły świat wzdłuż i wszerz. Poznaj nasze autorki i tak jak one odkrywaj nowe lądy!". Słowa, które przed chwilą przeczytaliście, to opis znajdujący się na okładce najnowszej publikacji Anny Dziewit-Meller o niezwykłych kobietach, które wymykały się wszelkim schematom i nie siedziały grzecznie w domu, rodząc kolejne dzieci. Czytałam poprzednią część, przypadła mi do gustu i chciałam się przekonać, co autorka ma mi do powiedzenia na temat podróżniczek.
Jeśli chodzi o podróżujące kobiety - moja wiedza jest praktycznie zerowa. W porywach szaleństwa wymienię ze 3 polskie himalaistki, oczywiście kojarzę Martynę Wojciechowską i Beatę Pawlikowską, ale na temat innych pań-podróżniczek wiem niewiele. Zaintrygowało mnie to, że ta publikacja ma inną formę niż poprzednia część. Tutaj mamy bowiem do czynienia z czymś w rodzaju czasopisma. Mamy wywiady, listy i fotoreportaże. Nie zmieniło się to, co poprzednio bardzo mi przypadło do gustu, a mianowicie to, że trudniejsze słowa są w dalszym ciągu wyjaśnione w ramkach, więc dzieci, które przeczytają je po raz pierwszy, nie będą miały problemów z ich zrozumieniem.
Książkę czyta się szybko. Kojarzyłam tylko 2 bohaterki ze wszystkich tu wymienionych, więc wyniosłam z lektury sporo informacji na temat podróżujących kobiet. Co prawda jest to książka przeznaczona głównie dla dzieci, ale ja też czegoś się nauczyłam i podejrzewam, że wielu rodziców będzie miało po lekturze takie same odczucia.
Wspomniałam o innej formie tej publikacji. W poprzedniej to były krótkie biografie poszczególnych kobiet. I ta forma może być dla wielu czytelników bardziej dostępna niż coś w rodzaju czasopisma. Mnie to nie zrobiło specjalnie dużej różnicy, ponieważ gazety czytam na co dzień. Gorzej może być z dziećmi, które nie czytają gazet i forma im się nie spodoba.
Anna Dziewit-Meller posługuje się prostym językiem, więc uczniowie pierwszych klas szkoły podstawowej nie będą mieli większego problemu ze zrozumieniem tego, co autorka chce im przekazać. Myślę, że mimo wszystko warto zapoznać dzieci z sylwetkami kobiet, które podróżowały i dołożyły swoją cegiełkę do naszej wiedzy na temat odległych miejsc. W szkole im raczej o nich nie powiedzą. Nie ma na to czasu, a dobrze, żeby miały świadomość, że nie tylko mężczyźni mieli swój wkład w odkrywanie świata. Kobiety też całkiem nieźle dawały sobie z tym radę.
To książka zarówno dla młodszych, jak i dla starszych czytelników. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie i czegoś nowego się nauczy. Podejrzewam, że jeśli chodzi o dzieciaki, publikacja przypadnie do gustu bardziej dziewczynkom niż chłopcom, bo w końcu o paniach tu mowa, ale nie zamierzam nikomu odmawiać prawa do czytania. Jeśli macie w domu żądne przygód pociechy, które lubią odkrywać świat, to jest pozycja dla Was.
Anna Dziewit-Meller
Damy, dziewuchy, dziewczyny. Podróże w spódnicy
Wydawnictwo Znak
Kraków 2018
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękuję Portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Znak.
O ile tematyka jest jeszcze dla mnie znośna, to forma zupełnie do mnie nie przemawia. I choć często sięgam po książki, teoretycznie przeznaczone dla młodszego czytelnika, to na tę pozycję nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuń/A
Mi ta książka niesamowicie się spodobała. Chociaż zdecydowanie jest przeznaczona dla dzieciaków, to bawiłam się świetnie 😊 A co najważniejsze książka rozbudziła we mnie chęci do dowiedzenia się więcej o przedstawionych w niej Paniach.
OdpowiedzUsuń